Rodzina zaginionego chirurga prosi o pomoc. „Codziennie czekam, aż po prostu zapuka do drzwi” [SOS REPORTERZY]

Dwa tygodnie temu wyszedł z domu i ślad po nim zaginął. W specjalnym wydaniu programu „SOS Reporterzy” wracamy do sprawy zaginionego chirurga onkologa z Gdańska, Michała Kąkola. Jego rodzina, przyjaciele i znajomi wierzą, że historia skończy się szczęśliwie. Proszą jednocześnie o pomoc w poszukiwaniu zaginionego.

– Z tego co wiem, szedł ulicą Polną w dół. Od tamtej pory nie wiadomo, co się z nim dzieje. Mamy teraz w domu najtrudniejszy okres, jaki kiedykolwiek był. Żyjemy w ciągłej niepewności, a po części w żałobie. Nie do końca wiemy, co ze sobą zrobić – mówi Szymon Kąkol, syn zaginionego.

– We mnie nadal jest ogromna nadzieja. Codziennie czekam, aż po prostu zapuka do drzwi, gdzieś się pojawi, zadzwoni albo napisze. Nigdy wcześniej nie podejrzewałbym, że może nastąpić taka sytuacja. To jest ojciec, którego zazdrościli mi znajomi. Kochający rodzinę, z pasją wykonuje swoją pracę. W zasadzie człowiek idealny. Liczymy, że ktoś wyskoczy z jakąś informacją. Może ktoś coś wie, może ktoś coś widział tamtego wieczora albo dzień czy dwa później. Na to liczę i czekam – dodaje syn lekarza.

WYSZEDŁ OD RODZICÓW

– Mąż zaginął przy ulicy Łokietka 47 w Sopocie. To jest miejsce, gdzie mieszkają jego rodzice. My mieszkamy w innej dzielnicy Sopotu. Wyszedł od rodziców i ślad zaginął. Wiadomo, że udał się w kierunku ulicy Polnej w Sopocie. Tam ślad się urywa. Policja zabezpieczyła wszelkie monitoringi i cały czas szukają męża. Może na którymś zapisie ukaże się, w którą stronę i gdzie się udał – mówi Kinga Kąkol.

Kobieta wskazała, że zaginiony chirurg prowadził bardzo stabilny tryb życia i był oddany zarówno pracy, jak i rodzinie. – Michał jest bardzo obowiązkowy i od poniedziałku do piątku ciężko pracuje, od rana do nocy. Weekend jest święty dla rodziny i odpoczynku. To co się wydarzyło, jest po prostu niepojęte. Dlatego tak bardzo liczymy i czekamy na pomoc wszystkich ludzi, którzy mogą cokolwiek wiedzieć na ten temat – wyjaśnia żona zaginionego.

„NIE MIAŁ WROGÓW”

– Nie wiem, co się mogło stać. Ciężko mi po takim czasie o intuicję, bo wszystko jest pokryte możliwościami, które podsuwa mi policja. Braliśmy pod uwagę stan zdrowia męża. Jest bardzo zdrowy, wysportowany, prowadzi dość higieniczny tryb życia. Biega, jeździ na rowerze. Ale policjanci biorą też pod uwagę, że może coś się stało: jakiś udar lub zawał, czyli przyczyny naturalne. Oczywiście nie wyklucza się też udziału osób trzecich. Ten wątek nas przeraża, ale szukamy. Mąż nie miał wrogów, raczej w drugą stronę. Z tego co wiem, jest bardzo kochaną osobą przez ludzi, którzy go otaczają – zapewnia kobieta.

Żona zaginionego zdementowała informacje o tym, że policja miała rzekomo znaleźć płaszcz jej męża. Jak mówi, była na okazaniu znalezionej odzieży, ale nie należała ona do Michała Kąkola.

– Nie mogę tego z niczym porównać, ale ja i moja rodzina czujemy się bardzo zaopiekowani przez policję. Jesteśmy rzetelnie informowani. Mam poczucie, że robią w tej sprawie naprawdę bardzo wiele – oceniła pracę policji Kinga Kąkol.

ZAGINĄŁ NA RUCHLIWEJ ULICY

Rodzina ma nadzieję na to, że ktoś posiada informacje na temat zaginionego i przekaże je policji. Jak wskazuje Kinga Kąkol, ulica na której mężczyzna był widziany po raz ostatni, jest raczej ruchliwa.

– Teraz po prostu chce mi się płakać i ciężko mi mówić. Może ktoś to usłyszy i powie. Przecież to jest sobota, godzina gdzie w Sopocie jest mnóstwo ludzi. Skończyły się jakieś koncerty w Ergo Arenie. Ludzie mają samochody, kamery. Dla mnie to jest niepojęte, żeby w środku takiego miasta, po godzinie 23, człowiek zniknął jak kamień w wodę. Dlatego się z panem spotykam. Może ktoś usłyszy, może coś skojarzy. Ulica Bitwy pod Płowcami, do której wpada ulica Polna, na której mąż był ostatnio widziany, to jest ulica biegnąca wzdłuż morza. Myślę, że w sobotę o tej porze jest bardzo ruchliwa. Jest tam mnóstwo ludzi i nawet kamer samochodowych. Może ktoś to usłyszy, przejrzy jakieś zapisy, przypomni sobie coś. Każda, nawet mała informacja jest ważna – apeluje żona zaginionego.

RÓŻNE HIPOTEZY

Nasz reporter zapytał również, czy Michał Kąkol mógł sam sobie coś zrobić. – Nie, to wątek, który był brany przez policję pod uwagę od początku. Zarówno ja, jak i inni członkowie rodziny, byliśmy przesłuchiwani w tym kierunku. To nie ta natura. To jest człowiek kochający i łapiący życie garściami. Oczywiście z problemami, przepracowany. Nasza praca taka jest. Myślimy o pacjentach 24 godziny na dobę, ale on rozwiązywał problemy rozmową – zapewnia Kinga Kąkol.

„BYŁ NA FALI WZNOSZĄCEJ”

Żona zaginionego odniosła się także do hipotezy, że mógł on postanowić zmienić swoje dotychczasowe życie, by zacząć wszystko od nowa. – Państwo nie znają Michała. Wydaje mi się, że jego życie zawodowe, pasja i miłość, były na fali wznoszącej. To, o czym całe życie marzył, czyli stworzenie oddziału dla kobiet z rakiem piersi, to mu się właśnie teraz udawało osiągnąć. To był człowiek, który w danym momencie był bardzo szczęśliwy, że to robi i idzie z tym do przodu – podkreśla żona zaginionego.

POTRZEBNE NAGRANIA I INFORMACJE

Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie pozbawienia wolności mężczyzny. Taka kwalifikacja czynu często przyjmowana jest w przypadkach zaginięć. Była stosowana choćby w sprawie Iwony Wieczorek. Badane są różne hipotezy. Policja i prokuratura proszą o przekazywanie nagrań z prywatnych monitoringów z wieczora 16 października. Chodzi o teren od ulicy Łokietka w Sopocie do linii brzegowej Zatoki Gdańskiej.

Ktokolwiek ma informacje o zaginionym Michale Kąkolu, proszony jest o kontakt z policją pod alarmowym numerem 112. Można to też zrobić anonimowo.
 

Posłuchaj materiału:
 


 

Grzegorz Armatowski/ua/pb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj