Ukraina musi poczekać na NATO. Komentatorzy: „Przyjęcie ich teraz oznaczałoby trzecią wojnę światową”

Przyszłość Ukrainy jest w NATO. Potwierdzamy naszą decyzję ze szczytu w Bukareszcie, że Ukraina zostanie członkiem NATO, i dziś uznajemy, że droga Ukrainy do Sojuszu nie wymaga już Planu Działań na rzecz Członkostwa (MAP) – głosi komunikat NATO ze szczytu w Wilnie.

Członkowie NATO podkreślają, że Sojusz potwierdził gotowość do przyjęcia Ukrainy. Jednak dopiero po spełnieniu warunków i przeprowadzeniu reform związanych z demokratyzacją i bezpieczeństwem. Co to oznacza w praktyce? M.in. o tym rozmawialiśmy w programie „Komentarze Radia Gdańsk”. Gośćmi Andrzeja Urbańskiego byli Maria Stepan, szefowa reportażu i dokumentu w TVP Info oraz Antoni Szymański, socjolog, były senator, członek Rady Rodziny przy Ministerstwie Rodziny i Polityki.

– Ukraińcy są trochę rozczarowani. Porównują ten szczyt do tego niesławetnego z Bukaresztu w 2008 roku – mówiła Maria Stepan. – Jednak bądźmy realistami. Ukraińcy mają wojnę na swoim terenie. Przyjęcie ich do NATO wiąże się z artykułem 5., czyli III wojną światową. Myślę, że to było głównym powodem. Ten blok koalicji, które „boją się III wojny światowej”, wygrał. Moim zdaniem można było dać Ukrainie więcej. Co prawda zniesiono tzw. MAP, czyli tę mapę dochodzenia do sojuszu. Stoltenberg podkreśla, że wszystko będzie się teraz działo w jednym kroku. Mam takie przeświadczenie, że im mniej, jak NATO, dajemy Ukrainie, tym więcej kroków może wykonać Rosja, więc można było dać Ukrainie jakąś konkretną perspektywę, ale wyszło, jak wyszło i uważam, że nie jest źle – komentowała Maria Stepan.

Może to rozczarowanie wynika stąd, że parę miesięcy wcześniej padały komunikaty, że to będzie bardzo szybko. To pewną atmosferę tworzyło, a nie należało tego robić – podkreślał Antoni Szymański. – Trzeba się zachować bardzo racjonalnie. To jest prawdziwa wojna, prawdziwy dramat narodu, który ponosi ogromne ofiary. Nie można w takiej sytuacji ryzykować zbyt wiele. Wiemy, że nikt nie chce dopuścić do wojny światowej, ani wojny z użyciem broni jądrowej. Trzeba się zachować ostrożnie, ja tę ostrożność cenię, aczkolwiek pojawia się propozycja broni kasetowej, którą Amerykanie mieliby przekazywać Ukraińcom. To budzi wątpliwości bardzo wielu krajów, moje również. To eskaluje bardzo mocno konflikt. Rosja już odpowiedziała, że w takim razie też użyje tej broni, a więc wet za wet, a końca nie widać. Gdyby pojawiły się propozycje pokojowe, to by było bardzo przydatne – dodawał były senator.

Posłuchaj całej audycji:

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj