Gol w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry pozbawił Radunię Stężyca zwycięstwa nad Sandecją Nowy Sącz w 3. kolejce piłkarskiej II ligi. Wcześniej debiutancką bramkę na polskich boiskach zdobył nowy nabytek zespołu, Mołdawianin Dan Spataru, do niedawna zawodnik grający dla rodzimego Milsami, z którym przystąpił do kwalifikacji Ligi Konferencji Europy.
To jest naprawdę udany początek sezonu dla Raduni Stężyca. Wygrana w Kaliszu, remis z Hutnikiem u siebie i remis ze spadkowiczem z I ligi Sandecją na pewno niepokoju budzić nie będą. Pozostanie jednak niedosyt z powodu niedowiezienia wyniku do końca. Gol dla gości padł w 89 minucie, był efektem składnej akcji, na którą defensywa gospodarzy nie umiała znaleźć recepty. – Idealne, miękkie dośrodkowanie i bardzo dobre wykończenie głową. Nawet trudni powiedzieć, że ktoś u nas zawinił, bo wszystko przy tej bramce dla Sandecji zagrało – tłumaczył bramkarz Raduni Kacper Tułowiecki.
W rozmowie z Radiem Gdańsk doświadczony golkiper przyznał, że Radunia wygląda nieźle na początku sezonu i będzie piąć się w górę tabeli. – Byłem dzisiaj w zasadzie bezrobotny, bo zespół naprawdę dopuścił może do jednej, dwóch sytuacji dla Sandecji. Szkoda że zabrakło drugiej bramki dla nas, bo mieliśmy okazje – dodał 33 latek, który w Raduni występuje od sezonu 2018/19.
PECH TAKŻE U „SĄSIADÓW”
Podobna niedogodność spotkała Chojniczankę, która straciła cenny punkt w Łodzi w ostatnich sekundach. W piątej minucie doliczonego czasu do bramki trafił Jędrzej Zając, tym samym Chojniczanka przegrała drugi wyjazdowy mecz i plasuje się w dolnych rejonach tabeli. – Każda porażka boli, a taka gdzie podnieśmy się z wyniku 0:1 i prowadziliśmy 2:1 boli najmocniej, jeszcze na dodatek kiedy przeciwnik grał w dziesiątkę w końcówce – mówił przed kamerami Chojniczanki obrońca klubu Sebastian Golak.
Kacper Tułowiecki tłumaczy okoliczności remisu w Stężycy:
Paweł Kątnik