Szwarga zadebiutował, Arka nie porwała. Nudny mecz w Gdyni i podział punktów

1 liga. Arka Gdynia - Stal Rzeszw. Nz. Dawid Gojny ( Arka ). 02.12.2024 fot. Krzysztof Mystkowski / KFP

To nie była porywająca inauguracja wiosny w Pierwszej Lidze w Gdyni. Arka zagrała przeciętnie, przyzwoicie broniła, ale nie była w stanie stworzyć stuprocentowej okazji do zdobycia gola. Gospodarze grali zbyt schematycznie, by zagrozić bramce Czarnych Koszul. Ewidentnie brakowało też Karola Czubaka, jego nieszablonowości, instynktu i skuteczności. Skończyło się remisem 0:0.

Szwarga zdecydował się na wariant dawno w Gdyni niewidziany. W obliczu absencji Michała Marcjanika postawił na duet środkowych obrońców Przemysław Stolc (zazwyczaj grający na prawej stronie defensywy) –  Ołeksandr Azacki (pierwszy w ogóle mecz ligowy w sezonie). Zestawienie to uzupełnili Dawid Gojny na lewej obronie i Marc Navarro na prawej. Linia defensywna zdała egzamin, ale też nie została wystawiona na wiele prób. Polonia bez swojego najlepszego strzelca Łukasza Zjawińskiego grała bardzo dyskretnie, by nie powiedzieć zachowawczo. Trudno się zresztą Czarnym Koszulom dziwić. Nieobecnych było przecież znacznie więcej – Predenkiewicz, Terpiłowski, Sandach, Wojciechowski, łącznie ośmiu graczy z rotacji.

SŁABY MECZ

A mimo to znacznej różnicy jakości nie było. Obie jedenastki grały po prostu tak, że w Gdyni nie tylko wiało od Bałtyku, ale wiało też permanentną nudą. Arkowcy przeważali, ale nie byli w stanie stworzyć z tego żadnych konkretów. Przodował w tym Tornike Gaprindaszwili – jak zwykle ruchliwy, prący do przody, zyskujący metry. Tyle tylko, że gdy przyszło do konkretów, to albo niedokładne dośrodkowanie, albo niecelny strzał, albo brak pomysłu na inne produktywne wykończenie. Szansy na udowodnienie swojej wartości pod nieobecność Karola Czubaka nie wykorzystał Szymon Sobczak. Tym razem był pełnoprawną dziewiątką, nie przeszkadzało mu widmo zmiany lub konieczności współpracowania „na dwóch”. Miał minuty, status jedynego i wyszło słabo. Choć trzeba pamiętać, że napastnik żywi się z tego, jak machina pracuje, a tego dnia nie było serwisu.

Do wyróżnienia w zasadzie dwie akcje. Ta z 68 minuty, kiedy Vitalucci trafił do bramki, ale sędzia wcześniej odgwizdał spalonego i szansa z samej końcówki Adama Ratajczyka, który mógł zapewnić Szwardze świetny debiut, sobie premierowego gola, ale chybił, przenosząc piłkę ponad poprzeczką.

Tak, Szwarga zaskoczył składem. I tak, Arka zaskoczyła stylem. Tyle że negatywnie. Na weryfikację umiejętności i pomysłu nowego szkoleniowca trzeba jeszcze poczekać. W opinii piszącego relację zabrakło Kacpra Skóry. W tym sezonie kilkakrotnie potrafił rozruszać, a w piątek nie podniósł się z ławki rezerwowych.

Arka: Węglarz – Navarro, Stolc, Azacki, Gojny – Rzuchowski, Kocaba, Petrović (Vitalucci 61), Gaprindaszwili (Kocyła 90+2), Oliveira (Ratajczyk 61) –  Sobczak(Majchrzak 81)

pkat

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj