Zaczęło się bajecznie, od gola w 23 sekundzie meczu, ale im dalej w las, tym wyższe były w tym lesie przeszkody. Arka słabiej zagrała w drugiej połowie, traciła dość proste piłki, ale to stałe fragmenty gry ostatecznie pogrzebały gdynian, którzy odpadają z Pucharu Polski po porażce z Górnikiem Zabrze 1:2.
Arka lubi u siebie zaczynać z pozycji dominującej. W poprzednim domowym meczu Dawid Kocyła zdobył bramkę w 47 sekundzie, tym razem udało się jeszcze szybciej, bo w 23 piłkę do siatki pakował Edu Espiau. Akcję zapoczątkował Marc Navarro, dobrym zagraniem przed pole karne. Piłka trafiła przypadkowo na lewą stronę do Tornike Gaprindashviliego, a ten dobrze dograł po ziemi do hiszpańskiego napastnika.
Żółto-niebiescy mogli pójść za ciosem w 26 minucie, kiedy akcję inicjował Espiau, piłka trafiła najpierw do Vitalucciego, a później na 17 metr do Sidibe. Iworyjczyk uderzał mocno z dystansu, ale Loska świetnie spisał się w bramce.
IM DALEJ W LAS
W 32 minucie Erik Janża dośrodkowywał z rzutu rożnego, piłka trafiła na skraj pola karnego do Lukasa Ambrosa, a czeski napastnik niemalże z linii pola karnego precyzyjnie strzelił lewą nogą. Jędrzej Grobelny nie miał szans na interwencję, było 1:1. Goście mogli jeszcze pójśc za ciosem pod koniec połowy, znowu po świetnej centrze Janży, ale Josema pomylił się nieznacznie.
SFG TO MOC
W drugiej połowie Górnik przejął inicjatywę, narzekał na to na pomeczowej konferencji trener Arki Dawid Szwarga. Gdynianie gubili proste piłki, do tego pozwolili znowu na stały fragment, który zresztą w 88 minucie przyniósł Górnikowi gola. W roli głównej, a jakże, Erik Janża. Zaczęło się od faulu na Ousmane Sow, Janża nie mógł tego zmarnować. Piłka minęła kilku zawodników w polu karnym, a na dalszym słupku całość zamknął obrońca Górnika Krystian Szcześniak. Górnik pierwszą drużyną, która wygrywa w Gdyni w tym sezonie i melduje się w 1/8 finału PP.
pkat/puch





