Arcybiskup Mieczysław Mokrzycki, metropolita lwowski, codziennie przekazuje wiernym słowo wsparcia i otuchy. Praktycznie wszyscy kapłani odprawiają w kościołach msze święte i prowadzą specjalne nabożeństwa w intencji pokoju. W czasie ewakuacji wielu ludzi szuka schronienia właśnie w świątyniach. O sytuacji na Ukrainie Andrzej Urbański rozmawiał z księdzem Aleksandrem Kusyjem, sekretarzem arcybiskupa Mokrzyckiego.
– Jest szczególny czas. Już piąty dzień mamy wojnę, jest trwoga. Tutaj, we Lwowie, mamy codziennie alarmy powietrzne. Kilka dni temu urządziliśmy miejsca, w których ludzie mogą schować się przed bombardowaniem. Na razie nie było go tutaj, we Lwowie, ale ostrzeżenia są kilka razy dziennie. Ludzie schodzą wtedy do podziemia – mówił ksiądz Kusyj.
Sekretarz arcybiskupa Mokrzyckiego podkreślał, że w każdym kościele są miejsca, gdzie ludzie mogą się schować. – Korzystają z tego, kiedy pojawia się trwoga i kiedy jest alarm. Jeśli podczas mszy włącza się alarm, kończymy ją szybko albo po prostu jest obrzęd komunii świętej i idziemy do schronu. Wielu ludzi wyjechało z parafii, ale potrzebne jest duszpasterstwo uchodźców, których obecnie przyjmujemy przy parafiach, klasztorach, przy seminarium duchownym w Brzuchowicach. Obecnie mamy grono wolontariuszy, którzy będą pomagać, dostarczać rzeczy otrzymywane zza granicy. Zbieramy też informacje, gdzie jest najwięcej potrzebujących. Ludzie uciekają z miejsc, gdzie obecnie są walki, bombardowania: z Charkowa, Połtawy, Dniepropietrowska, Chersonia, Kijowa – wskazywał.
Posłuchaj całej rozmowy:
Andrzej Urbański/MarWer