Propozycja wprowadzenia limitu na ceny gazu pojawił się w Unii Europejskiej o wiele za późno; straciliśmy lato i prawie całą jesień, licząc ruch ze strony przewodniczącej Komisji Europejskiej; głównym „hamulcowym” w sprawie wprowadzenia limitu były Niemcy – powiedziała europosłanka Izabela Kloc z Prawa i Sprawiedliwości.
Eurodeputowana krytycznie oceniła działania unijnych polityków. – Limit na ceny gazu w Europie jest dobrym pomysłem, ale ta propozycja pojawiła się o wiele za późno. Państwa członkowskie na czele z Polską od miesięcy domagały się od Brukseli uporządkowania rynku gazowego, gdzie rządzą chaos, strach i spekulacja. Straciliśmy lato i prawie całą jesień, licząc na jakiś ruch ze strony Ursuli von der Leyen, która potrafiła zdobyć się jedynie na zapewnienia, że „trwają dyskusje w tej sprawie”. Co się za tym kryło? Nie jest żadną tajemnicą, że głównym „hamulcowym” wprowadzenia limitu na ceny gazu były Niemcy – stwierdziła.
PRZECIW LIMITOM BYLI TYLKO NIEMCY
Europosłanka Kloc uznała postawę Niemiec w sprawie cen gazu za symptomatyczną. – Nawiasem mówiąc, ta sytuacja idealnie oddaje prawdziwe mechanizmy i układy rządzące Unią Europejską. Obejmując rządy w swoim kraju, kanclerz Olaf Scholz zapowiedział, że jednym z jego priorytetów jest przyspieszenie integracji Unii Europejskiej. Krokiem w tym kierunku było postulowane przez Berlin wprowadzenie zasady większości głosów przy podejmowaniu decyzji na unijnym szczeblu. Ma to uciszyć „niepokorne” państwa, w tym głównie Polskę. Ciekawe, dlaczego Niemcy nie chciały pokazać, jak powinna działać zasada większości głosów przy debacie o limitach ceny na gaz? Zdecydowana większość państw członkowskich była za, a jedynie rząd w Berlinie do końca i z uporem przeciw. Dlaczego? Antykryzysowy plan Scholza zakłada wpompowanie do niemieckiej gospodarki 200 miliardów euro. Oznacza to, że Niemcy mają pieniędzy pod dostatkiem i mogą zapłacić każdą stawkę za gaz, a wtedy stałyby się unijnym monopolistą na rynku tego surowca – powiedziała.
– W tle są oczywiście zamrożone przez wojnę interesy z Rosją. W Niemczech działają potężne grupy nacisku, którym zależy na powrocie do sytuacji sprzed 24 lutego. Scholz musi liczyć się z tymi środowiskami, nawet jeśli sam deklaruje ostry kurs wobec Putina. Czasami można przeczytać komentarze, że Niemcy odgrywają rolę pożytecznych idiotów dla rosyjskich interesów. To naiwna i uproszczona opinia. Niemcy nigdy nie byli idiotami i rzadko bywają pożyteczni – dodała.
PAP/MarWer