Blue Monday najbardziej depresyjnym dniem roku? To na pewno okazja do rozmowy o poważnej chorobie

(Fot. Pixabay)

W poniedziałek 16 stycznia mamy Blue Monday, czyli podobno najbardziej depresyjny dzień w roku. Jak się jednak okazuje, z prawdą nie ma to za wiele wspólnego, ale to dobry pretekst, by porozmawiać o poważnej chorobie, jaką jest depresja.

W Blue Monday na przykład gdańszczanie czują się jak co dzień. Niejedną osobę zaskoczyło, że mamy właśnie taki dzień, zwłaszcza że pogoda była słoneczna i miło spędzili ten czas.

– Dzisiaj piękna pogoda, wyszłam na spacer, zaraz idę na kawę z koleżanką. Nie czuje żadnego złego uroku. To nie jest prawda. Możliwe, że jak myślimy, że ten dzień będzie trudny, to już się nastawiamy na to i taki on też jest. Sama w sobie data jest jak każda inna – mówi jedna z mieszkanek.

BLUE MONDAY TO MIT?

Jak wyjaśnia Iwona Woźniewska, psychoterapeutka, prezes Stowarzyszenia 180 Stopni, nie ma żadnych znaczących badań, które mówiłyby o tym, że realnie Blue Monday istnieje. Jest to teoria uważana za pseudonaukową.

– Raczej idziemy w kierunku myślenia, że jest to ściema, która być może przynosi dobre konsekwencje. Każde zwrócenie uwagi na stan emocjonalny innej osoby, czy każda taka debata, dyskusja w przestrzeni publicznej kierunkująca nas na to, że mamy ciało, ale też psychikę i ona również może zachorować, jest niesamowicie ważna – podkreśla.

CZY NADUŻYWAMY SŁOWA „DEPRESJA”?

Ekspertka zaznacza, byśmy pamiętali, że depresja nie jest chandrą. Każdy z nas może odczuwać smutek czy obniżony nastrój. Jest to całkowicie zdrowe, a także naturalne. Żeby mówić o depresji jako jednostce chorobowej, trzeba spełnić kryteria diagnostyczne. Jest to szereg różnorodnych objawów, w tym między innymi: osłabienie koncentracji i uwagi, niska samoocena, nadmierne poczucie winy, pesymizm, myśli samobójcze czy zaburzenia snu i apetytu.

– To nie jest stan nastroju, gdzie jesteśmy rozdrażnieni, nic nam się nie podoba czy jest nam nieco smutno. Zaburzenie depresyjne jest rodzajem masywnego obniżenia nastroju, niemożności zrealizowania różnych czynności. Często otoczenie odbiera to jako akt naszej woli, lenistwo czy jakieś cechy naszego charakteru i osobowości, a nie realne zaburzenie. To naprawdę nie jest tak, że osoby z depresją nie chcą wstać i „ogarnąć się” – dodaje.

DEPRESJA WCIĄŻ TEMATEM TABU

Wiele osób mierzy się z tą chorobą, bądź zna osobę, która jej doświadczyła. Czy w dzisiejszym świecie rozmowy o tej trudnej tematyce stają się coraz bardziej popularne?

– Mówienie o tym nie jest popularne. Myślę, że ludzie nawet nie zdają sobie sprawy z tego, ile w naszym środowisku choruje osób, a niektórzy nawet nie wiedzą, że ją posiadają. Warto dać sobie pomóc, choć czasem przyznanie się do depresji może nie być łatwe – mówi nastolatka.

– Ludzie się wstydzą o tym mówić. Dużo ukrywamy za dobrą miną, mimo że po cichu płaczemy i wylewamy swoje żale. Przynajmniej w mojej rodzinie i otoczeniu każdy radzi sobie sam ze swoimi uczuciami. Jestem za tym, żeby mówić i oswajać się z tym tematem – dodaje inna mieszkanka.

Choroba ta dotyka ludzi niezależnie od wieku i płci.

Posłuchaj materiału redaktorki Radia Gdańsk:

Aleksandra Trembicka/pb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj