Jak co roku w okresie wiosennym, zmorą strażaków stają się pożary traw. Do tej pory w województwie pomorskim odnotowano blisko 90 zdarzeń o takim charakterze. Najwięcej z nich odnotowano w powiatach tczewskim i gdańskim, ale występują na terenie całego regionu. Wbrew błędnym opiniom wypalanie traw nie użyźnia gleby – przeciwnie, szkodzi środowisku i stanowi realne zagrożenie.
Szkodliwe praktyki wypalania traw i będących ich skutkiem pożarów na łąkach wraz z nastaniem wiosny zaczęto odnotowywać na terenie całej Polski, również Pomorza. W poprzednich latach za prawie 95 proc. pożarów traw odpowiedzialność ponosił człowiek, a jak zaznacza kapitan Jakub Friedenberger z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej, ogień często przenosi się z nich na las, zabudowania gospodarskie lub domy.
– Takie pożary na początku są małe, ale nawet pod wpływem wiatru mogą bardzo szybko się rozwinąć, a osoba wypalająca swoją łąkę traci nad tym kontrolę. To nie jest tak, że tupnie nogą, chluśnie wodą i ten pożar ugasi; on może bardzo szybko się rozwijać, stwarzając ogromne zagrożenie, również dla tych osób. W poprzednich latach odnotowywaliśmy przypadki, gdy poszkodowane, poparzone były właśnie osoby wypalające trawy – przestrzega.
Podpalanie traw i nieostrożne obchodzenie się z ogniem na terenach otwartych jest karalne – grozi za nie grzywna do pięciu tysięcy złotych, a nawet kara więzienia.
Aleksandra Trembicka/pb