Uciekał przed policją przez trzy miasta i nie zatrzymały go nawet strzały. Pirat drogowy, który w poniedziałek w Katowicach staranował radiowozy i auta osobowe ostatnio był zameldowany na Pomorzu.
Na razie pewne jest, że kierowca był trzeźwy, ale wciąż nie wiadomo, czy był pod wpływem narkotyków. 29-latek nie chce wyjaśnić, co robił na Śląsku. Policjanci w trakcie pogoni oddali do niego osiem strzałów ostrzegawczych.
Mężczyzna kierujący czerwonym oplem astrą nie zatrzymał się do rutynowej kontroli i pojechał w stronę Chorzowa, przekraczając prędkość. Jadąc pod prąd, zderzył się z dwoma samochodami osobowymi i zranił jednego kierowcę. W pościg ruszyło sześć radiowozów, jednak rajdowiec nie reagował na ich sygnały ostrzegawcze. Gdy policjanci zorganizowali blokadę na skrzyżowaniu ulic Bocheńskiego i Gliwickiej w Katowicach, przebił się przez ustawione w poprzek samochody i pojechał dalej.
Funkcjonariusze zmuszeni byli więc oddać osiem strzałów ostrzegawczych. Później skierowali je także w kierunku uciekającego samochodu, ale to również nic nie dało. Opel zatrzymał się w Świętochłowicach na ulicy Szkolnej na drugiej blokadzie, której nie zdołał już staranować. W sumie mężczyzna uszkodził pięć samochodów, w tym trzy radiowozy.
Wiadomo, że zatrzymany był trzeźwy i pochodził z Pomorza. Nie chce współpracować z policją i nie odpowiada na pytania. Auto, które prowadził nie było kradzione. Być może już we wtorek zostanie doprowadzony do prokuratury, może mu grozić nawet 10 lat więzienia.
mar/mmt