O codziennym życiu, radzeniu sobie z problemami i nadziejach na przyszłość Magda Manasterska i Beata Szewczyk rozmawiały z sołtysem Wdzydz Kiszewskich, Józefem Brzezińskim.
We Wdzydzach Kiszewskich mieszka około 180 osób, a całe sołectwo, którego ostoją jest pan Józef, liczy sobie 235 mieszkańców. Większość z nich utrzymuje się z turystyki, bo, jak twierdzi sołtys, rolnictwo zanikło tu niemal całkowicie, nie licząc przydomowych upraw kwiatów. Na regularne uprawy nie pozwala we Wdzydzach piaskowa gleba. A co z rybakami? – W naszym jeziorze mogą oni połowić jedynie rekreacyjnie – mówi Józef Brzeziński. – Najczęściej zdarzają się okonie, ale również sandacze.
NA KŁOPOTY – SOŁTYS
Redaktorki spytały pana sołtysa, z jakimi sprawami przychodzą do niego mieszkańcy. – Raczej nie przychodzą do mnie z problemami małżeńskimi, od tego jest proboszcz lub adwokat – śmieje się sołtys. Potem dodaje już całkiem poważnie: – Najczęściej problemy dotyczą danej wsi, przejściowych kłopotów. Jeśli mieszkańcy nie wiedzą co robić, mogą zgłosić się do mnie.
JEZIORO TO NASZA CHLUBA
Józef Brzeziński opowiadał również o dotacjach unijnych, które są niekiedy wsparciem dla małych, turystycznych miejscowości. – Pieniądze otrzymane z Unii Europejskiej przeznaczyłbym na wybudowanie promenady. Mamy piękne jezioro, ale bardzo trudno jest do niego dojść. To byłaby atrakcja dla turystów, którzy chętnie posiedzieliby nad wodą.
Posłuchaj Audycji:
Katarzyna Pypeć/puch