Menedżerowie samorządowych pomorskich spółek szpitalnych pokwitowali znakomity rok. Prezes gdyńskich Szpitali Pomorskich Jolanta Sobierańska-Grenda zainkasowała w 2021 roku 406 630 zł, a prezes gdańskiego „Copernicusa”, wojskowy emeryt, Dariusz Kostrzewa 405 528 zł; to miesięcznie odpowiednio 33 885 zł i 33 794 zł.
Byłoby jeszcze lepiej w pomorskim zakątku medycznym, gdyby nie monopol NFZ i jego skąpstwo w wycenach świadczeń, można przeczytać w wyjaśnieniach zarządu „C”, komentującego „wyniki sprzedaży” spółki – czyli leczenia chorych.
KONCERN „COPERNICUS”
Praca trzyosobowego zarządu koncernu leczniczego „Copernicus” w Gdańsku kosztowała spółkę ponad milion złotych. Po raz pierwszy Dariusz Kostrzewa, jego prezes, emerytowany żołnierz z rocznym świadczeniem 30 tys. zł, przekroczył o 5528 zł granicę 400 tysięcy złotych w roku obrachunkowym. To przy tym ok. 50 tys. zł więcej niż w 2018 roku i o 12 tys. zł więcej niż w 2020. Jeszcze w 2016 wynagrodzenie ze spółki, bez godnego dodatku ze zleceń, wynosiło raptem 282 tys. zł. Prezes ma skromne oszczędności, mniej więcej ok. 70 tys. zł, dokupił sobie niedużą kawalerkę, nie ma też samochodu na stanie, choć bywa widywany w eleganckim pick-upie.
Jego partnerzy z zarządu też w minionym sezonie nie ucierpieli. Dochody zastępcy ds. medycznych Krzysztofa Wójcikiewicza z przyjemnych 318 tys. zł w 2020r. powiększyły się do 328,9 tys. zł w 2021r, plus zarobione kosztem czasu wolnego honorarium z Okręgowej Izby Lekarskiej – 45 tys. zł. Drugi wiceprezes, zajmujący się finansami Piotr Wróblewski, też polepszył swój portfel – otrzymał 291 tys. zł czyli 10 tys. zł więcej niż w 2020 roku. To o 31 tys. zł więcej niż w 2018. Jako były żołnierz otrzymał 47,3 tys. zł emerytury.
JOLANTA SOBIERAŃSKA-GRENDA
Kolejny raz najcenniejszym menedżerem medycznym w strefie kontrolowanej całkowicie przez środowisko polityczne Platformy Obywatelskiej jest Jolanta Sobierańska-Grenda, b. dyrektor departamentu zdrowia w urzędzie marszałkowskim, autorka koncepcji komercjalizacji szpitali na Pomorzu, która rokrocznie od 2017 r. zbiera wyniki tego wysiłku. Rok 2021 to 406 630 zł wynagrodzenia, ponad 30 tys. zł lepiej niż w raczej kiepskim 2019 roku, za to tylko o 3 tys. zł mniej niż w najlepszym dla prezes roku 2018. Miała wtedy, według oświadczenia, 480 tys. zł oszczędności i jeździła kią sportage.
Podaje że jej oszczędności w 2021 wzrosły do 820 tys. zł, samochodu tak niekrępującego jak kia już nie ma, ale pieszo z Gdyni do Gdańska i Malborka nie chodzi. Nie musi też raportować strat poniesionych na własnej działalności gospodarczej, co bywa frustrujące dla ludzi sukcesu.
WICEPREZESI I PREZESI SZPITALI POMORSKICH
Rok 2021 dobrze zamknął się dla obu wiceprezesów Szpitali Pomorskich. Dariusz Nałęcz poda, że jego dochód z pracy w zarządzie wyniósł 293 tys. zł, był większy o 11 tys. zł niż rok wcześniej i o 24 tys. zł większy niż w 2019 roku. W dobytku nieruchomym wykazuje mieszkania o wartości 2,4 mln zł i lokal użytkowy o wartości 0,5 mln zł. Łącznie dochód z pobieranych czynszów wyniósł 116 tys. zł i był o 30 tys. zł wyższy niż przed rokiem. Wiceprezes zaoszczędził 270 tys. zł. Ma w garażu audi Q7 o wartości 30 tys. zł.
Drugi z wiceprezesów Andrzej Zieleniewski, zarobił w 2021 o 8 tys. zł więcej niż przed rokiem – wg oświadczenia było to 289 tys. zł. Otrzymał też emeryturę w świetnej wysokości – 110 tys. zł, więcej o 7 tys. zł niż rok wcześniej. Przez lata A. Zieleniewski kierował szpitalem w Wejherowie, zanim został on włączony do gdyńskiego kombinatu medycznego.
Nie był to też zły rok dla innych prezesów szpitalnych spółek. I tak kierująca placówką medyczną w Kościerzynie prezes Marzena Mrozek kosztowała spółkę 271 tys. zł, o 20 tys. zł więcej niż w 2020 roku. 280 tys. zł, o 19 tys. zł więcej niż w 2020, zarobił prezes Andrzej Sapiński ze szpitala im. Korczaka w Słupsku, a wiceprezes Anna Barna-Fesztak 228 tys. zł czyli 15 tys. zł więcej niż w 2020. O ponad 21 tys. złotych, do 248 tys. zł, wzrosło wynagrodzenie Małgorzaty Paszkowicz prezesującej szpitalowi dziecięcemu w Gdańsku-Oliwie.
„MAMY KOSZTY, MAMY STRATY”
Zdrowie chorych kosztuje, na zdrowiu w roku pandemii nie wypadało oszczędzać. Kierując się troską o sprawność zarządzania spółkami marszałek pomorski Mieczysław Struk, dziś lider liberalnej Platformy Obywatelskiej, która skomercjalizowała za rządów premier Ewy Kopacz, lekarza z zawodu, system opieki medycznej – nie oszczędza na płacach swoich menedżerów, które, co wynika z logiki systemu, wypłacane są z pieniędzy odprowadzanych przez obywateli jako obligatoryjne składki chorobowe.
Uwikłanie systemu służby zdrowia w rygory kodeksu handlowego nic nie mówi o jakości opieki zdrowotnej nad osobami dotkniętymi chorobą. Jest co najwyżej wulgarnym potwierdzeniem tezy, że skoro „mamy koszty, mamy straty”, to państwo polskie ma dokładać się do tych kosztów, w tym płacowych. System tak obmyślony przez Tuska i jego załogę, chorym zapewnia niegodną przesłania – pacjent ważniejszy niż lekarz – filozofię jarmarcznej segregacji. Wstyd ten dobrze amortyzują pensje zarządów i kontrakty medyków, niestety.
Marek Formela (TVP INFO)/aKa