Dramat rolnika z Szumlesia Królewskiego w gminie Nowa Karczma. Przelatujący nad pastwiskiem balon spłoszył stado krów. Część zwierząt uciekła do lasu. Cztery krowy utknęły na ponad tydzień w bagnie 15 kilometrów od gospodarstwa – mówi rolnik Jan Kosater.
– To było 17 maja około 5:00 rano. Obudził nas huk balonu, przelatującego nad naszym gospodarstwem. Na zewnątrz pasły się krowy, 38 sztuk. Spłoszyły się, zerwały ogrodzenie i część uciekła do obory, ale reszta pobiegła dalej. 15 sztuk odnaleźliśmy pod Sztotrową Hutą, ponad 10 km od domu, i przyprowadziliśmy do domu. Cztery krowy się zgubiły i dopiero wczoraj je odnaleźliśmy. W bagnie pływały. Nie mogły się wydostać, wystawały im tylko głowy – relacjonuje pan Jan.
– Było to w lesie, nad jeziorem Łąkie. Musieliśmy dźwigiem je wyciągać. Były wycieńczone i nie dały rady same iść. Zwieźliśmy je do domu. Niestety jedna krowa była na tyle wycieńczona, że musiałem ją oddać na ubój. Uważam, że ten baloniarz nie powinien lecieć nad pastwiskiem. Widząc krowy powinien był zmienić trasę. Moim zdaniem to głupota i nieodpowiedzialność – mówi rolnik spod Kościerzyny.
Właściciel balona nie chciał zgodzić się na nagranie rozmowy z naszym reporterem. Sprawy nie komentuje i jak mówi, wszystkim zajmuje się teraz firma ubezpieczeniowa. Niewykluczone, że sprawa znajdzie swój finał w sądzie.
Grzegorz Armatowski/mk