Są zarzuty w związku z utonięciem dziecka w jeziorze Świętym w Załakowie w powiecie kartuskim. Do tragedii doszło tydzień temu. 11-latka pod wodą była przez dłuższy czas, a jej wujek, który miał się nią opiekować, nie zauważył tego, bo był pod wpływem alkoholu.
37-latek miał ponad promil alkoholu w wydychanym powietrzu. Odpowie za narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślne spowodowanie śmierci 11-latki.
DZIECKO MOGŁO BYĆ W WODZIE PRZEZ PONAD GODZINĘ
Śledczy ustalili, że mężczyzna, będąc opiekunem dziewczynki, w niewłaściwy sposób sprawował nad nią nadzór. Nie zareagował na to, że małoletnia weszła do wody w miejscu niedozwolonym. Dziecko nie potrafiło pływać i przebywało pod wodą przez dłuższy czas. Wcześniej pojawiły się informacje, że mogło to trwać ponad godzinę.
Mimo reanimacji nie udało się uratować dziewczynki. 37-latek w piątek został wezwany do prokuratury – przed południem przesłuchanie zakończyło się. Podejrzany przyznał się do winy. Mężczyzna pochodzi z rejonu słupskiego. Feralnego dnia na niestrzeżone kąpielisko przyjechał ze swoją partnerką i kilkorgiem dzieci. Podejrzanemu grozi pięć lat więzienia.
Grzegorz Armatowski/ua