Pomorskie szpitale zatrudniły… alpaki i lamy. Zdumiewające, w ilu sferach mogą pomóc te zwierzęta

(Fot. Radio Gdańsk/Aleksandra Trembicka/arch. szpitala)

Alpaki i lamy mają uatrakcyjnić pobyt i wspomóc proces rehabilitacji pacjentów przebywających w szpitalach w Kościerzynie i Dzierżążnie. Cykliczne terapie będą zawierały elementy rehabilitacji, edukacji i integracji.

Zarząd Szpitala Specjalistycznego w Kościerzynie, chcąc uatrakcyjnić pobyt w szpitalu i wspomóc proces rehabilitacji pacjentów, podjął decyzję o organizacji cyklicznych spotkań z zakresu alpakoterapii i lamoterapii. Wizyty zwierząt będą odbywały się w placówkach w Dzierżążnie i Kościerzynie.

Cytowana na stronie internetowej kościerskiej placówki Marzena Mrozek, prezes szpitala, poinformowała, że alpaki i lamy od dwóch lat regularnie odwiedzają podopiecznych w placówce zamiejscowej w Dzierżążnie. – Widzieliśmy, jak znaczący miało to wpływ na proces terapeutyczny, zarówno u pacjentów senioralnych, jak i u naszych najmłodszych podopiecznych – tłumaczyła i dodała, że każde wizyty zwierząt wiązały się z ogromną radością pacjentów.

ALPAKI I LAMY POMAGAJĄ FUNKCJONOWAĆ W WIELU RÓŻNYCH OBSZARACH

Marta Lorek, rzecznik szpitala, tłumaczyła, że alpaki i lamy będą odwiedzały szpitale co dwa tygodnie. – Alpako- i lamoterapia jest wykorzystywana do poprawy funkcjonowania człowieka w sferze fizycznej, emocjonalnej, poznawczej i społecznej – stwierdziła.

Szpital wskazuje, że wskazany rodzaj terapii stanowi korzystne uzupełnienie terapii konwencjonalnej i sprawdza się w szczególności u osób ze specjalnymi potrzebami, w tym z zaburzeniami lękowymi, problemami emocjonalnymi, depresją, autyzmem, zaburzeniami ruchu, ADHD i nadciśnieniem. Co więcej, puszyste futro lam i alpak może wywołać bodziec dotykowy tak silny, że mogący skutkować rozluźnieniem mięśni w przypadku skurczów trudnych do wyleczenia za pomocą konwencjonalnych metod rehabilitacji lub fizjoterapii.

Alpaki i lamy są zwierzętami z natury spokojnymi i przyjaźnie nastawionymi do otoczenia, również do innych zwierząt, a ich wygląd, miękka sierść i niewielki (w przypadku alpak) wzrost wzmagają u pacjentów zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. Szpital informuje na swojej stronie, że w trakcie terapii pacjent może zwierzę głaskać, karmić, przytulać i prowadzić na smyczy.

MIŁA ODMIANA, A ZARAZEM TERAPIA

– Nasze dzieci często są usprawniane dzień w dzień, od rana do wieczora. Czasami są tymi ćwiczeniami nieco znudzone. One są jak najbardziej potrzebne i muszą być. Dają największe rezultaty i efekty. Natomiast spotkanie z alpakami, to jest taka przerwa. To jest coś innego i towarzyszy temu dużo radości i emocji. Dzieci pokonują wtedy często też swoje lęki – mówi lekarz kierujący Oddziałem Rehabilitacji Dziecięcej w Szpitalu Specjalistycznym w Kościerzynie Marta Falkowska.

Spotkania z alpakami czy lamą nie są jednak tylko urozmaiceniem i uprzyjemnieniem dnia podopiecznych. Jak się okazuje, wpływają na proces zdrowienia, a także są uzupełniającym elementem rehabilitacji – Dzięki temu wprowadzamy różne formy terapii. Terapia ręki przez to, że dzieci czeszą alpaki i spacerując z nimi trzymają smycz. Terapia chodu, gdy chodzą z nimi. Dzięki przytulaniu pracujemy z zaburzeniami integracji sensorycznej poprzez dotyk. Są to bardzo miłe, eleganckie i piękne zwierzęta, ale też inteligentne. One muszą iść w odpowiedniej kolejności. W innym przypadku nie pójdą. Jest to też rodzaj zadania dla dziecka. Dla pacjentów z niepełnosprawnością intelektualną jest to nie lada wyzwanie do wykonania, aby poprowadzić je odpowiednio – wymienia zalety lekarka.

PIERWSZE WRAŻENIA

– Pierwsze zajęcia już się odbyły. Wzbudziły zachwyt dzieciaczków i personelu. Fajnie, bo szpital w Kościerzynie ma bardzo duże tereny zielone i tam naprawdę możemy poszaleć. Efekty były nawet na pierwszym spotkaniu. Dziewczynka, która porusza się o dwóch kulach, jest po operacji i ma niedowład kończyn dolnych, chyba najwięcej spacerowała ze zwierzakami z tych wszystkich dzieciaczków. Nawet przy jednej kuli. Odrzuciła jedną kulę i chodziła z lamą – opowiada prezes fundacji Alpaki na Kaszubach i alpakoterapeuta Grzegorz Kuliś.

– Był taki wielki wóz i w nim musiały się zmieścić te trzy lamy. Są bardzo przyjazne, puszyste i milusie. Da się je karmić marchewkami, a nawet potrafią sztuczki. Włożyłam marchewkę do buzi, a ona ode mnie ją wzięła. Moja ulubiona alpaka to Enzo. Właśnie dla tego, że jego futerko jest takie mięciutkie i białe – opowiada dziewczynka, która jest pacjentką na oddziale.

– Jest to zdecydowanie uatrakcyjnienie tego czasu, który tutaj dzieci spędzają. Pomiędzy zabiegami i gabinetami taka atrakcja dla dzieci to naprawdę nie lada gratka – dodaje zadowolona mama.

CZEMU ALPAKI?

– Wiecznie uśmiechnięty pyszczek, wzrost, nie za szczeka, ani nie pokaże kłów. Zwierzęta bez zapachu, nie uczulają, a więc plusów jest mnóstwo. No i ta super wełna w dotyku, ta delikatność tych zwierząt. To są właśnie powody, dla których wykorzystywane są od lat 40. w Ameryce Północnej. W Polsce pojawiły się w 2004 roku, a wraz z ich pojawieniem rozpoczęto wprowadzanie alpakoterapii – mówi Grzegorz Kuliś.

Jak się okazuje, jest szereg przesłanek, które pokazują, że zwierzęta te idealnie nadają się do pracy z pacjentami. Z natury mają spokojne usposobienie, jednak by chętnie pozwalały się głaskać, muszą być odpowiednio wyszkolone

– Zwierzęta są szkolone amerykańską szkołą. Jest to nauka wielbłądowatych bez stresu, w której wykorzystuje się tylko pozytywne bodźce. Tutaj trzeba sobie powiedzieć jasno, zwierzęta te są zaliczane do zwierząt uciekających, bardzo bojaźliwych i generalnie człowieka nie lubią. Natomiast odpowiednio wyselekcjonowane i przeszkolone, jak najbardziej do pracy się nadają. Jeżeli chodzi o alpaki, to są zwierzęta, które się u nas w fundacji urodziły. One nie boją się człowieka. Natomiast lama, która pracuje u nas fundacji,  ma na imię Dama i ma 12 lat jest oryginałem przywiezionym z Chile. To było zwierzę dzikie, żyjące gdzieś tam w Andach. Ona się uczyła 2 lata, ale jest jedyną, która pracuje w terapii w Polsce – tłumaczy.

LAMY PLUJĄCE NA LUDZI TO MIT

– Czy te zwierzęta plują? No tak te zwierzęta plują, tylko że nie na ludzi. Plują między sobą. Jest to tak zwany trzeci język komunikacji. Nam się nigdy przez te 6 lat prowadzenia alpakoterapii nie zdarzyło żeby ktokolwiek został opluty, kopnięty czy ugryziony. Nie ma takiej możliwości. Poprzez plucie załatwiają wszystkie najważniejsze interesy w stadzie. Na przykład przeganianie niesfornych dzieci, czyli czynnik wychowawczy, przeganianie natarczywy samców. Do tego dochodzi wywalczenie sobie lepszej pozycji przy paśniku czy lepszego miejsca do spania. Wtedy rzeczywiście plują na siebie. Plują również podczas kłótni między sobą – rozwiewa wątpliwości alpakoterapeuta.

PRZEJAZD WINDĄ DO PACJENTÓW TO ŻADEN PROBLEM

– W tej chwili w fundacji mamy ich 15, a tylko szóstka jest przyuczona, z czego czwórka jest w pełni wyszkolona tak, że potrafi wejść do szpitala na oddziały. Wtedy terapia odbywa się nawet przy łóżku. Zostały nauczone chodzenia po schodach, jeżdżą windą i nie ma z tym problemu. Na przykład na Fromborskiej w Gdańsku, gdzie pracujemy, to podróżują na piąte piętro windą i tam są już znane. Nie wzbudza to większego zaskoczenia, gdy z windy wysiada lama – opowiada.

Aleksandra Trembicka/PAP/MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj