Dwa kaszubskie myszołowy miały pecha – jeden został znaleziony pod liniami energetycznymi, a drugi uległ potrąceniu. Na szczęście oboma zajęli się eksperci z Pomorskiego Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt „Ostoja”.
Przedstawiciele ośrodka relacjonują historię myszołowów na swoim profilu na portalu Facebook. – Pierwsze co to zbadaliśmy pacjentów
i dobraliśmy odpowiednie leczenie. Początkowo ptaki były osłabione i zestresowane nową sytuacją oraz obecnością człowieka, nie przyjmowały pokarmu. Karmiliśmy je ręcznie. Po paru dniach już same pobierały pokarm i odzyskały siły. Mogliśmy przenieść je do woliery zewnętrznej – piszą.
Specjaliści z Ostoi z radością informują, że ptaki bardzo szybko doszły do siebie i już po tygodniu były gotowe do powrotu na wolność. – Cieszymy się, że mogliśmy im pomóc – podkreślają.
oprac. MarWer