Szef rządu, Mateusz Morawiecki, odwiedził w sobotę przed południem Batalion Dowodzenia Marynarki Wojennej w Wejherowie. Omawiał obecny stan polskiej armii, w zestawieniu z tym, co zastał rząd Zjednoczonej Prawicy po swoich poprzednikach.
– Ponad 600 jednostek wojskowych i jednostek operacyjnych zlikwidowano w czasach rządów Platformy Obywatelskiej tylko tutaj – w pasie nadmorskim. Świnoujście, Świdwin, Darłowo, Koszalin, Nowy Dwór Wejherowski czy Puck albo Gdynia. Dlaczego to robiono – pytał premier Mateusz Morawiecki.
– To, co odziedziczyliśmy po rządach PO, jeśli chodzi o polską armię, polskie wojsko, to były prawdziwie zgliszcza. Polską armie likwidowano dalej także po ataku na Gruzję czy Krym. Dlaczego to robiono? Warto o to zapytać – wskazywał szef rządu.
Premier zapowiedział, że dzisiaj na stronach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów zostaną zaprezentowane „mapy hańby”, które świadczą o „de facto likwidacji” polskiej armii w czasach rządów Donalda Tuska.
Mateusz Morawiecki zaznaczył, że kwestie bezpieczeństwa i obronności to „śmiertelnie poważne sprawy”. Podkreślił też, że „dzisiaj mamy do czynienia z różnego rodzaju zagrożeniami. Wojna na Ukrainie rodzi oczywiste zagrożenia. Także Grupa Wagnera na Białorusi też tworzy zagrożenia, ale przed tymi zagrożeniami obroni Polskę dobry rząd. Zły rząd nie obroniłby Polski przed chaosem, który chce Grupa Wagnera spowodować przez swoje prowokacje, które już się zaczęły, przez te, których się także spodziewamy – stwierdził.
Mateusz Morawiecki podczas wizyty w Wejherowie podkreślił też wagę naszego sojuszu z USA. Jak powiedział, „to niezwykle ważne, aby oprzeć nasze bezpieczeństwo na odbudowie naszej armii i na realnych sojuszach”.
Piotr Lessnau