„Znaczona” dotacja na język kaszubski – tak, by pieniądze faktycznie spożytkowane były na naukę kaszubszczyzny oraz poparcie dla środowisk ubiegających się o uznanie Kaszubów za mniejszość etniczną. Między innymi tego dotyczyły obietnice składane w poniedziałek na kartuskim rynku przez kandydatki do parlamentu z list Nowej Lewicy: Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk, Magdalenę Zglenicką oraz startującą w ramach Paktu Senackiego Annę Górską.
„Jedynka” w kaszubskim okręgu do sejmu Agnieszka Dziemianowicz-Bąk zaznaczała, że Lewica śledzi dyskusję dotyczącą statusu prawnego Kaszubów i popiera dążenia części środowiska do uznania ich za oddzielną grupę etniczną.
– Wiemy że zdania w tym temacie bywają różne. Rozumiemy tę różnorodność, ale i tak uważamy, że taka debata powinna odbyć się w polskim parlamencie. Wcześniej jako jedyne ugrupowanie poparliśmy dążenia Ślązaków w tym temacie – zaznaczyła.
„ZNACZONE” PIENIĄDZE
Anna Górska podkreślała, że ważne jest by pieniądze na naukę kaszubskiego były „znaczone”. Chodzi o to, by dodatkowa subwencja przekazywana samorządom na ucznia uczącego się języka kaszubskiego były wydawane konkretnie na regionalną edukację, a nie były pożytkowane na pokrywanie bieżących potrzeb związanych z oświatą.
PRAWA JĘZYKOWE KASZUBÓW
Magdalena Zglenicka poruszyła natomiast kwestię praw językowych Kaszubów.
– Kaszubi wciąż mają problem z używaniem języka kaszubskiego w urzędach – np. problematyczne są znaki diakrytyczne w nazwiskach [np. ë, ù, ô – przyp. red.] osób które urzędowo zapisują je w kaszubskim brzmieniu. Przez to nie mogą załatwić sprawy w np. banku. – powiedziała Zglenicka.
Na pytanie jakiej liczby osób faktycznie dotyczy problem kandydatka nie udzieliła konkretnej odpowiedzi.
– Z opowieści znajomych wiem, że problem jest, ale nie ma związanych z nim oficjalnych danych – dodała.
DZIAŁANIE NA RZECZ LOKALNEJ SPOŁECZNOŚCI
Anna Górska oraz Agnieszka Dziemianowicz-Bąk zapewniały, że choć nie pochodzą z Pomorza i przybyły do regionu z innych części Polski w związku z kampanią wyborczą, chcą działać na rzecz lokalnej społeczności i po ewentualnym wejściu do parlamentu chcą wstąpić w szeregi Parlamentarnego Koła Kaszubów.
Magdalena Zglenicka przyznała, że choć mieszka w gminie Puck sama nie mówi po kaszubsku. Oznajmiła jednak, że języka uczą się w szkole jej dzieci.
Tatiana Slowi/aKa