W Kartuzach, stolicy Kaszub, zwycięzcą drugiej tury wyborów samorządowych jest burmistrz Mieczysław Grzegorz Gołuński.
Otrzymał 61,65 proc. głosów. Jego rywal Andrzej Bystron dostał 38,35 proc.
– Cieszę się, że po raz kolejny mieszkańcy dali mandat zaufania komitetowi Zrzeszeni dla Kaszub, któremu przewodniczyłem, i mojej osobie. To ponad 61 procent głosów, które przeszły na moją stronę. Bardzo za to dziękuję, to naprawdę jest duży kredyt zaufania – tym bardziej, że patrząc na sytuację, która zdarzyła się w tym roku również w wyborach samorządowych, jakie duże są to zmiany. Mam nadzieję, że w żaden sposób nie zawiodę swoich mieszkańców, a te działania, które realizowaliśmy i realizujemy, bo mamy już wiele rzeczy z KPO i innych programów, wiele podpisanych umów, będziemy realizować dalej i nie zmniejszymy tempa inwestycji. Cieszę się, że będę mógł kontynuować te wszystkie zadania, które rozpoczęliśmy. Cieszy też to, że najpiękniejszy projekt i marzenie naszego miasta oraz mieszkańców, Czyste Jeziora, stał się faktem, a dzisiaj będziemy na bazie tego budować nową wizję naszego miasta – mówił Gołuński.
Mieczysław Gołuński mierzył się z Andrzejem Bystronem. Panowie mieli odmienne wizje dla Kartuz.
– Myślę, że o wyniku zaważyła moja otwartość w stosunku do mieszkańców i szczerość. Trochę mi przykro, że gdzieś w tej kampanii wyborczej mówiono różnego rodzaju rzeczy i było to niepotrzebne. Ja prowadziłem ją bardzo solidnie, czysto. Pokazywałem to, co zrealizowałem i to, co zamierzam zrealizować. Myślę, że ta forma również przeważyła. Mieszkańcy są już zmęczeni wyborami, tym bardziej kiedy wiedzą, z czym się mogą zmierzyć i jaki jest mój stosunek do nich oraz wszystkich zadań inwestycyjnych. Staram się być człowiekiem bardzo otwartym i mam nadzieję, to to zaważyło o przewadze nad panem Andrzejem – tłumaczył Gołuński.
Mieszkańcy Kartuz chcieli zmian, to widać też po radzie. Tutaj również przewietrzenie, jeżeli chodzi o radnych.
– To jeszcze nigdy nie zdarzyło się w samorządzie kartuskim, aby przy sześciu komitetach jedno ugrupowanie wzięło aż dziewięć mandatów. To ogromny kredyt zaufania dla tych moich radnych, którzy weszli do tego komitetu. Najbardziej cieszę się z tego, że weszły takie osoby, nawet te z innych ugrupowań, że można zbudować coś fajnego i nareszcie pokazać, że w Kartuzach naprawdę można działać dla dobra mieszkańców i dla dobra społeczności, a niekoniecznie być zawsze po dwóch stronach barykady – tak, jak wyglądało to w dużej mierze w ostatniej kadencji. Kandydaci, którzy przegrali w wyborach ze mną, jeżeli zostają radnymi, nigdy nie będą wspierali moich działań. Tym razem jest inaczej i mam nadzieję, że pokażemy mieszkańcom, że rada może naprawdę wspaniale współpracować z burmistrzem – podkreślił.
Robert Groth/aKa/raf