Przedstawiciele branży drzewnej boją się nowej dyrektywy unijnej, która ma zapobiec wylesianiu. Firmy zajmujące się przetwórstwem drewna przedstawiły w Kartuzach swoje obawy. Według nich dodatkowe dokumentowanie źródła pochodzenia i oznaczenia produktów, które już mają odpowiednie certyfikaty, tylko podniesie koszty funkcjonowania.
Jak podkreśla zastępca dyrektora ds. ekonomicznych Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku Sławomira Wcisło, nie ma jeszcze zapisów prawnych, a dyrektywa ma objąć duże przedsiębiorstwa do końca tego roku.
– Na ten moment nie wiemy, czy rozporządzenie wejdzie w życie. Brakuje nam prawa krajowego, który by regulowało kwestie tego, kto i za co odpowiada. Komunikacja jest niewystarczająca, żeby poinformować wszystkich interesariuszy. Drewno pozyskiwane przez Lasy Państwowe jest w stu procentach certyfikowane, więc można by przyjąć uproszczenia w stosowaniu EUDR – skomentowała Wcisło.

(fot. Radio Gdańsk/Robert Groth)
OBAWY PRZEDSIĘBIORCÓW
– Przedsiębiorcy boją się dyrektywy, ponieważ nie wiedzą, jakie będzie generować obciążenia. Powinniśmy zrobić wszystko, by to zminimalizować – wskazuje Piotr Garstka, dyrektor Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego.
– Mam nadzieję, że dyrektywa okaże się pomocna, a nie będzie tylko dodatkową biurokracją i ogromnymi kosztami dla polskich przedsiębiorców. Idea EUDR jest dobra – dodał Stanisław Szultka, dyrektor Departamentu Rozwoju Gospodarczego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego.
Dyrektywą objęte jest nie tylko drewno, ale także bydło, kakao, kawa, olej palmowy, soja, kauczuk oraz ich produkty pochodne.
Robert Groth/mk





