Oskarżono ich o wywołanie pożaru i rozstrzelano. Tczewianie uczcili ofiary zbrodni sprzed lat

Na zdjęciu: dawna tczewska fabryka Arkona (fot. Wikimedia Commons/The chest)

Tczew obchodził w środę, 24 stycznia kolejną rocznicę niemieckiego mordu z 1940 roku. 84 lata temu w odwecie za rzekome podpalenie fabryki, w którym spłonęły samochody pocztowe, okupanci rozstrzelali 13 niewinnych osób.

O godzinie 18:00 zapłonęły świece przy ulicy Lecha, gdzie obecnie mieści się jednostka straży pożarnej i gdzie można znaleźć tablicę upamiętniającą z nazwiskami zamordowanych.

– Przyczyną pożaru było postawienie zbyt blisko koksowników. W tych magazynach, w tych warsztatach było dużo różnego rodzaju substancji oleistych i kiedy koksownik został umieszczony zbyt blisko, po prostu doszło do zapłonu, wybuchł pożar. Niemcy, żeby ukryć swoją niekompetencję, a także zastraszyć społeczeństwo Tczewa, postanowili, że akcja ta zostanie przypisana jakiejś polskiej grupie sabotażowej czy dywersyjnej. Wytypowali 13 ofiar – opowiada Łukasz Brządkowski, pasjonat historii miasta z wirtualnego muzeum historii Dawny Tczew.

TRADYCYJNY LIST

Syn jednej z ofiar, mieszkańca żydowskiego pochodzenia, co roku przesyła list, który jest publicznie odczytywany w trakcie uroczystości upamiętniających. Winnych zbrodni nigdy nie ukarano.

Więcej na temat zbrodni i jej upamiętnienia można przeczytać >>>TUTAJ.

Filip Jędruch/MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj