Mijają dwa lata od powstania nieformalnej inicjatywy „Tczew dla Ukrainy”. W tym czasie społeczność wolontariuszy zbierała żywność, pomagała uchodźcom i organizowała transporty. W trakcie działań przewieźli lub pomogli zdobyć ponad 50 ton zaopatrzenia.
Grupa „Tczew Dla Ukrainy” zorganizowała 36 transportów humanitarnych. Część z nich polegała na organizacji zaopatrzenia, ale członkowie grupy wielokrotnie bywali na terytorium Ukrainy, także w pobliżu linii frontu. Tczewianie ze swoimi transportami dotarli między innymi do Iziumu, Kremeńczuka, Buczy i Bachmutu. Lista miejscowości jest o wiele dłuższa.
Wszystko zaczęło się od telefonu. – Dzwonił zaufany ksiądz Mikołaj Kizłyk. On przez pół roku był w naszej tczewskiej farze. Kiedy zaczęła się wojna, zadzwonił tutaj, do osób, które pamiętał, które kojarzył. Dzwonił między innymi do Michała Ciesielskiego i przekazał, że potrzebna jest pomoc, ponieważ do Lwowa przyjechała fala dziesiątek, setek tysięcy uchodźców wewnętrznych, którym trzeba pomóc. Kiedy mieliśmy już pewną osobę, która tę pomoc rozdysponuje na miejscu, tak naprawdę zaczęła się nasza duża inicjatywa – opowiada Łukasz Brządkowski z grupy Tczew Dla Ukrainy.
Pomoc obejmowała różne potrzeby. Czasem był to transport zaopatrzenia, a niekiedy osób, których przewieziono 70. Dużą częścią działań było także przygotowywanie paczek, szukanie sponsorów i prowadzenie zbiórek. Więcej o działaniach grupy przeczytać można >>>TUTAJ.
Filip Jędruch/ua