Doszło do kolejnych dwóch przypadków ataków na ratowników medycznych na Pomorzu. Tym razem miały one miejsce w Tczewie i Kwidzynie.
W pierwszym przypadku karetka została wezwana do nietrzeźwej 35-latki, która leżała na przystanku autobusowym. Sierż. Katarzyna Ożóg z Komendy Powiatowej Policji w Tczewie przekazała, że w trakcie udzielania pomocy kobieta zaatakowała ratowników.
– Gdy ratownicy próbowali pomóc, kobieta stała się agresywna i zaczęła ich kopać, znieważać, a także kierować groźby. Policjanci natychmiast zatrzymali 35-latkę i przetransportowali do policyjnego aresztu. Po wytrzeźwieniu usłyszała trzy zarzuty: naruszenia nietykalności cielesnej ratowników medycznych, ich znieważenia oraz kierowania gróźb karalnych – wskazała sierż. Ożóg.
AGRESJA SŁOWNA, CIELESNA, GROŹBY
Ratownik medyczny Łukasz Skrochocki stwierdził, że praca jest coraz bardziej niebezpieczna. – Zdarza się, że pacjenci używają agresji słownej czy gróźb. Występuje także agresja cielesna, czyli uderzenia, pobicia, a nawet niszczenie mienia lub wyposażenia karetki – przyznał Skrochocki.
W Kwidzynie 37-latek zaatakował ratownika w miejscowym szpitalu. Trafił tam, ponieważ wcześniej wybił ręką szybę. Podczas opatrywania rany agresor uderzył 29-letniego ratownika medycznego. Został zatrzymany, a 26 maja usłyszy zarzuty. Za tego typu przestępstwa grozi do trzech lat więzienia.
Grzegorz Armatowski/mk





