Niezwykle burzliwa była sesja budżetowa Rady Miasta Malborka. Ostatecznie radni nie przyjęli Wieloletniej Prognozy Finansowej, a w konsekwencji nie mogli przystąpić do głosowania nad budżetem na 2025 rok.
Jeszcze przed głosowaniem Marta Dorobek, przewodnicząca komisji rozwoju i finansów, która negatywnie zaopiniowała oba dokumenty, wręczyła burmistrzowi Markowi Charzewskiemu symboliczną żółtą kartkę, na której dziesięcioro radnych zamieściło swoje spostrzeżenia.
ŻÓŁTA KARTKA
Radni postulują m.in. o sprawiedliwą metodę naliczania opłaty za śmieci, zmiany w zarządzaniu parkingami miejskimi związane z przywilejami dla mieszkańców oraz wprowadzenie opłat w sobotę i niedzielę dla turystów, realne plany inwestycyjne konsultowane z radnymi i mieszkańcami, czy zmiany w Malborskiej Karcie Mieszkańca.
– Projekt Wieloletniej Prognozy Finansowej i budżetu miasta nie uwzględnia wniosków radnych ani wniosków mieszkańców. To prawda, że posiada pozytywną opinię Regionalnej Izby Obrachunkowej, natomiast to są wskaźniki. My natomiast, jako mieszkańcy chcemy, żeby budżet nie był skonstruowany tak, żeby spinały się wskaźniki, ale by móc rozpocząć spełnianie naszych potrzeb. Malborczanie chcą usłyszeć konkrety, chcą usłyszeć, kiedy zaczną być realizowane inwestycje – mówiła radna Marta Dorobek.
RÓŻNICE POLITYCZNE
10 głosów „przeciw”, tyle samo „za” i jeden „wstrzymujący się”. Radni Miasta Malborka nie przyjęli Wieloletniej Prognozy Finansowej. Bez tego etapu nie mogli przystąpić do głosowania nad przyszłorocznym budżetem. Władze miasta twierdzą, że ta decyzja niesie za sobą spore komplikacje dla miasta.
– Jeżeli dostaje się projekt budżetu i nic się w nim nie zmienia, a zakłada on sporą nadwyżkę, to jednak chociaż na chwilę trzeba zakopać te różnice polityczne. Realizacja zadań inwestycyjnych, przekazywanie środków dla stowarzyszeń – m.in. sportowych, prowadzących zajęcia dla dzieci. Jeżeli budżet nie zostanie przyjęty, to konkurs, który trwa, musi zostać unieważniony, a dzieci żadnych środków nie otrzymają – uważa Marek Charzewski, burmistrz Malborka.
„CYRK”
– Pierwszy raz spotykam się z cyrkiem na sali obrad. Nie oceniamy działań burmistrza, bo to nie jest wotum zaufania czy absolutorium, tylko najważniejszy dla miasta punkt, jakim jest budżet. Naprawdę jestem zażenowany – mówił radny Paweł Dziwosz.
SESJA NADZWYCZAJNA
Burmistrz Malborka, korzystając ze swoich uprawnień, może teraz zwołać sesję nadzwyczajną, by ponownie podjąć próbę przyjęcia Wieloletniej Prognozy Finansowej oraz budżetu. Ma na to czas tylko do końca stycznia. W przeciwnym razie dokumenty przygotuje Regionalna Izba Obrachunkowa. Wówczas w budżecie pojawią się sprawy ogólne i – jak dodają władze Malborka – nie będzie mowy o inwestycjach.
Przyszłoroczny budżet miasta zakładał dochody na poziomie nieco ponad 228 milionów zł, przy wydatkach przekraczających 225 milionów zł. Nadwyżka budżetowa, która w całości miała zostać przeznaczona na spłatę kredytów i zobowiązań, opiewała na 3 248 400 złotych.
Najwięcej – 81,5 miliona złotych – Malbork planuje wydać na oświatę i wychowanie, ponad 52 miliony złotych na pomoc społeczną. Gospodarka komunalna i ściekowa będzie kosztować ponad 21,75 miliona złotych, a administracja publiczna – 21,5 miliona złotych.
Mateusz Czerwiński/aKa





