Rośnie problem w słupskim MZK. Straty coraz większe, a „ludzie nie chcą pracować za takie pieniądze”

Kryzys w MZK w Słupsku. Miejski przewoźnik ma już ponad milion trzysta tysięcy złotych straty. Związki zawodowe domagają się od zarządu miejskiej spółki podwyżek płac, a od władz miasta zwiększenia wynagrodzenia za tak zwany wozokilometr. Związkowcy z MZK skierowali do radnych pismo z prośbą o pomoc.

Twierdzą, że ze względu na niskie pensje w firmie brakuje kierowców, nie można znaleźć też nowych pracowników.

– Ludzie nie chcą u nas pracować za takie pieniądze – mówi jeden z kierowców MZK w Słupsku. – Codziennie ktoś z kierowców jest ściągany poza grafikiem, bo brakuje ludzi do pracy i obsługi poszczególnych linii – dodaje.

„NIE MA ŚRODKÓW NA PODWYŻKĘ”

Z pisma związkowców do słupskich radnych wynika, że obniżenie ceny wozokilometra w 2015 roku do siedmiu i ośmiu złotych netto, spowodowało stratę w wysokości prawie 289 tysięcy złotych w roku 2017, prawie pół milion złotych w roku 2018 i już ponad 512 tysięcy do końca sierpnia tego roku.

Spotkanie z zarządem MZK w Słupsku w sprawie podwyżek pensji pracowników zakończyło się niczym. – Zarząd przekazał, że w budżecie spółki nie ma środków na podwyżkę wynagrodzeń, a spółka i tak ponosi już stratę spowodowaną zaniżoną stawką wozokilometra – napisano w oświadczeniu dla radnych.

NIE GRAJĄ „CZYSTO”?

– Uważam, że pani prezes MZK nie gra czysto, bo wykorzystuje pracowników w sporze z właścicielem – mówi radny PiS Tadeusz Bobrowski. – Jeżeli rzeczywiście kierowcy zarabiają po trzy tysiące złotych brutto, to tak nie powinno być. Pani prezes powinna się porozumieć z pracownikami i potem możemy szukać w budżecie pieniędzy na zwiększenie stawki wozokilometra – dodaje.

Radny Wojciech Gajewski nie wyklucza, że aby zaoszczędzić, MZK będzie musiał ograniczyć rozkład jazdy. – Nie stawiałbym sprawy drastycznie, ale pewnie jakieś korekty można poczynić. Nie wykluczam, że trzeba się przyjrzeć funkcjonowaniu niektórych linii – dodaje radny.

Prezydent Słupska, Krystyna Danilecka-Wojewódzka podkreśliła, że nie będzie komentować sprawy, dopóki zarząd MZK nie dojdzie do porozumienia z pracownikami.

Przemysław Woś/jr

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj