Od początku roku w słupskim szpitalu przyszło na świat prawie półtora tysiąca dzieci. To prawie 150 więcej niż w roku ubiegłym.
Tę liczbę przekroczymy jeszcze o jakieś 200 porodów do końca roku – mówi ordynator oddziału położniczo-ginekologicznego słupskiego szpitala Roman Łabędź. – Dzieje się tak z kilku przyczyn. Pierwsza, nie chciałbym być tutaj nieskromny, to dobra opinia o naszym oddziale, który cieszy się uznaniem wśród pacjentów. Druga przyczyna jest bardziej prozaiczna, czyli zamknięty oddział położniczy w pobliskim Sławnie. Spowodowało to, że miesięcznie odbieramy około 30 porodów więcej.
MIMO WZROSTU LICZBY URODZIN, JEST NIŻ DEMOGRAFICZNY
Ordynator przyznaje, że mimo tak sporego wzrostu urodzin w słupskim szpitalu, widać niż demograficzny. – I na wzrost urodzeń nie wpływa polepszenie sytuacji materialnej niektórych Polaków, choć bardziej powinni wypowiadać się na ten temat demografowie, którzy zjawisko obserwują i relacjonują – dodaje Roman Łabędź. – Oczywiście, porody to nie jest coś, co może czekać. Położnictwo rządzi się swoimi prawami, wszystkie porody musimy odebrać i to jak najlepiej i najbezpieczniej jak tylko umiemy.
POWRÓT DO SŁUPSKA
Porodówka powróciła po wielu latach przyjmowania dzieci w szpitalu w Ustce do słupskiego szpitala. Oddział posiada 54 łóżka na patologii ciąży, ginekologii i położnictwie. Na ginekologii leczone są kobiety z chorobami dróg rodnych, na patologii ciąży leżą panie, których ciąża jest zagrożona, a na położnictwie – mamy po porodach wraz ze swoimi dziećmi.
Nie wszystko jest jednak tak różowe, jak mogłoby się wydawać. Oddział nadal posiada niezrealizowane potrzeby.
BRAKI W SPRZĘCIE
– Oczekiwania społeczne w stosunku do naszego szpitala są duże, i co za tym idzie jego dosprzętowienie też powinno być duże, a jak wiadomo, każdy szpital odbierający porody, przynosi straty ekonomiczne. My oczekujemy, że będziemy mieć na czym pracować. Krótko mówiąc brakuje nam ultrasonografu – przyznaje ordynator.
To nie jedyne potrzeby. Oddziałowi brakuje położnych oraz specjalistów. – Niedobory kadrowe powodują, że asystenci na oddziale są przeciążeni pracą, a jest ona bardzo wyczerpująca – tłumaczy Roman Łabędź.
Na położnictwie młode mamy mają do dyspozycji sale dwuosobowe z własną łazienką. W słupskim oddziale stosuje się system rooming-in, tzn. że dzieci po porodzie przebywają cały czas przy matkach.
Wśród tej liczby urodzonych w słupskim szpitalu, na świat przyszło ponad sześciuset słupszczan.
Paweł Drożdż/pb