Ponad 100 rybaków z Pomorza spotkało się w sobotę w Ustce z marszałkiem województwa pomorskiego. Domagają się natychmiastowych działań, które zapewnią im wsparcie finansowe w związku z całkowitym zakazem połowu dorsza.
– Blokady największych portów nie są dobrym rozwiązaniem – mówi marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk. – Spowodują ogromne straty dla gospodarki i społeczeństwa, ale z drugiej strony musi się pojawić apel do rządzących, do ministerstwa, aby usiedli do wspólnego stołu i rozwiązali ten problem.
„TO ŚLEPA ULICZKA”
Doradca ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Grzegorz Hałubek uważa, że na Bałtyku należy wprowadzić ochronę, która zlikwiduje przyczynę braku ryby.
– Trzeba wprowadzić takie środki ochrony, które zlikwidują wszelkie przyczyny. Dzisiaj zabroniono łowić dorsza jako antidotum na dorsza, natomiast problemem dorsza jest jego pokarm. I okazuje się, że pokarm dorsza można łowić i to w dużych ilościach, a dorsza nie. To jest ślepa uliczka – dodaje.
Artur Jończyk, przedstawiciel sztabu kryzysowego rybaków komercyjnych z Darłowa, ostrzega, że jeżeli stanowisko rządu nie zostanie wypracowane, rybacy będą protestować.
– My po prostu umieramy, to jest wolna agonia. Ciśnienie w środowisku rośnie i jeśli rząd nie zaproponuje nam jakiegoś rozwiązania do tygodnia na ten rok i przyszłe lata, to sztab kryzysowy jest gotowy na podjęcie zmasowanej akcji protestacyjnej – twierdzi.
KOMISJA EUROPEJSKA CHCE ODBUDOWY POPULACJI
W piątek rybacy rekreacyjni wstrzymali protest do 16 stycznia. Zostali zaproszeni na spotkanie z ministrem gospodarki morskiej. Od stycznia obowiązuje całkowity zakaz połowu dorsza. Komisja Europejska wskazuje, ze odbudowa stada we wschodniej części Bałtyku potrwa nawet do 2024 roku.
Posłuchaj materiału:
Marcin Kamiński/dr