Za nieszczęśliwy wypadek uznała miastecka prokuratura utonięcie 35-letniego nurka w jeziorze Dymno w Koczale. Umorzono śledztwo w tej sprawie. Do tragedii doszło w grudniu 2019 roku.
Oficjalną przyczyną śmierci 35-latka było utonięcie. Izabela Baranowska z prokuratury rejonowej w Miastku powiedziała Radiu Gdańsk, że mężczyzna pod wodę schodził sam, w swoim sprzęcie, a problemy pojawiły się po jego wynurzeniu. – Mężczyzna z wody wynurzył się ze zdjętą maską i jeszcze machał ręką do kolegów – mówi prokurator.
REANIMACJA SIĘ NIE POWIODŁA
Na ratunek 35-latkowi ruszyło dwóch kolegów, którzy odmówili tego dnia nurkowania ze względu na niską temperaturę wody i zostali na brzegu. Do tonącego jednak nie udało im się dopłynąć. Nurka z wody wyciągnęli dopiero strażacy. Mimo długo prowadzonej reanimacji, mężczyzny nie udało się uratować.
Paweł Drożdż/tgr