W kwietniu w Słupsku i okolicy spadło siedem razy mniej deszczu niż zazwyczaj. Zamiast 35 milimetrów, bo takie są średnie miesięczne opady w tym miesiącu, synoptycy odnotowali tylko 5 mm deszczu.
– Sytuacja w lasach jest bardzo zła – mówi nadleśniczy z Leśnego Dworu koło Słupska, Grzegorz Goliszek.
– Cieszymy się z każdej ilości deszczu, bo w lesie jest naprawdę bardzo sucho. To powoduje ogromne zagrożenie. Pożary wybuchają codziennie. Zdarza się nawet, że dwa razy dziennie. W związku z tym każda ilość wody jest nam potrzebna. Również dlatego, że wegetacja roślin, które posadziliśmy, także musi ruszyć. To co mamy teraz jest niewystarczające – dodaje leśnik.
APEL LEŚNIKÓW
Ostatni raz w Słupsku padało 1 kwietnia. Odnotowano wówczas 1 mm deszczu. W środę odnotowano 4 mm opadów, jest szansa na niewielki deszcz w czwartek – 5 mm oraz w piątek – 11 mm.
– Liczę i apeluję o rozsądek, ale spacerujący po lasach są też naszymi oczami i mogą zauważyć na przykład pożar. Wiemy też, że ludziom potrzebna jest możliwość odetchnięcia w czasach pandemii i stąd proszę o umiar, rozsądek i przede wszystkim nieużywanie ognia w lasach – podkreśla nadleśniczy Grzegorz Goliszek.
LEŚNICY NIE ZAMKNĄ LASÓW
Wilgotność ściółki leśnej waha się w okolicach 10 procent. To poziom, przy którym leśnicy mogą zakazać wstępu do lasu, ale w okolicach Słupska nie zamierzają tego na razie robić.
Przemysław Woś/pb