Prawie 18 tysięcy maseczek ochronnych uszyli mieszkańcy gminy Kobylnica. Akcję wymyśliły mama z córką, angażując w nią okolicznych mieszkańców.
Jak mówią obie panie, zrobiły to z potrzeby serca, ale efekt i liczba uszytych maseczek przeszły ich najśmielsze oczekiwania.
– Pomysł zrodził się z chęci spontanicznej pomocy oraz zapotrzebowania rynku. Kupiłam maszyny z myślą o dzieciach ze świetlicy. Chciałyśmy szyć zabawki, lecz sytuacja wymogła na nas zmianę planów – mówi Joanna Michalak.
WSPARCIE
– Zaprosiłyśmy do pomocy znajomych i sąsiadów z gminy, uzbierało się w sumie 30 osób. 17,8 tys. maseczek to tylko te, które przewinęły się przez nasz dom. Na maszynę nie możemy już patrzeć, choć był to bardzo dobry czas. Ci z sąsiadów, mieszkańców gminy, którzy nie umieją szyć, wspierali nas na inne sposoby. Piekli bułki, ciasta. To wspaniałe gesty, za które chyba nie jesteśmy w stanie się odwdzięczyć – dodaje pani Joanna.
(Fot. Agata Rabenda)
CIĘŻKA PRACA
Z pomocą pośpieszyła również uczennica słupskiego „Weterynarza” Agata Rabenda, która postanowiła wesprzeć swoją mamę oraz lokalną społeczność.
– Właściwie to ja samych maseczek uszyłam niewiele. Głównie obszywałam je, przyszywałam gumki i pakowałam w woreczki strunowe z ulotką informacyjną. Nie była to łatwa praca, a od pakowania potwornie bolały ręce. W sumie zajęło nam to 7 tygodni – mówi Agata Rabenda.
POMOC Z RÓŻNYCH STRON
W pomoc mieszkańcom włączyły się także władze gminy. Na zakup potrzebnych materiałów do uszycia maseczek ochronnych uzbierano blisko 14 tysięcy złotych. Kwoty pochodziły od darczyńców, Puckiej Grupy Komunalnej oraz gminy Kobylnica. Maseczki ochronne uszyte przez mieszkańców gminy trafiły do jednostek, instytucji i przedsiębiorstw w regionie słupskim.
Posłuchaj materiału dziennikarki Radia Gdańsk:
Joanna Merecka-Łotysz/pb