Bytowski radny PiS Leszek Szymczak skarży się na protest przed jego domem. Domaga się zdyscyplinowania kierowniczki miejscowej opieki społecznej, która, jego zdaniem, kierowała akcją. Samorządowiec skierował pismo do Rady Gminy Parchowo, w którym zwraca uwagę na zachowanie kobiety. Urzędniczka zaprzecza.
Katarzyna Wirkus miała w jego opinii sprowokować zajścia przed jego domem 30 października, w tym wykrzykiwanie obraźliwych haseł w jego kierunku. Do zdarzenia miało dojść podczas manifestacji, związanych ze Strajkiem Kobiet.
– Jest w internecie film, na którym widać, jak pani Wirkus z grupą młodzieży podchodzi przed mój dom. Uczestnicy poszli dalej, a ona mówiła by poczekali, zawrócili, bo to jest właśnie miejsce docelowe. Zachęcała też do wykrzykiwania różnych haseł. Ja nie chcę, żeby wyciągano jakiekolwiek konsekwencje wobec tej pani, ale muszę zwrócić uwagę, że nie wolno się tak zachowywać. Proszę bardzo, można manifestować na rynku, na ulicy, ale nie przed czyimś domem. Nie jest tak, że pani Wirkus po godzinie 15:00 nie jest już urzędnikiem. Pewne rzeczy nie przystoją pracownikowi samorządowemu -dodaje Leszek Szymczak.
„NIE ZOSTAŁ OBRAŻONY”
Katarzyna Wirkus kieruje Gminnym Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Parchowie. Przyznaje, że w proteście brała udział, ale, jak podkreśla, nie robiła niczego niezgodnego z prawem czy statusem urzędnika.
– Byłam na proteście jako osoba prywatna. Padały tam takie hasła, jak w całej Polsce. Ja żadnych słów niecenzuralnych nie używałam, nie zagrzewałam do obrażania pana Leszka. Zresztą uważam, że nie został tam obrażony. Natomiast rzeczywiście, w okolicach domu pana Leszka Szymczaka wzniesiono hasło „Panie Leszku, jaki wstyd”. Moim zdaniem skarga jest całkowicie niezasadna – dodaje Katarzyna Wirkus.
Sprawa trafiła do komisji skarg i petycji rady gminny w Parchowie.
Przemysław Woś/mk