Charytatywny bieg przełajowy w Słupsku: duża frekwencja i kilkadziesiąt kartonów z darami. „To dla nas zupełne zaskoczenie”

20210904 104528

Kilkadziesiąt kartonów ze środkami higienicznymi oraz ubraniami udało się zebrać podczas VI Biegu Przełajowego im. chorążego sztabowego Tadeusza Kloskowskiego w Słupsku. Zawody cieszyły się dużo większym powodzeniem niż przewidywano.

W biegu wzięło udział prawie 150 osób. Wydarzenie ma nie tylko charakter sportowy, ale też charytatywny. Przez kilka tygodni i w dniu zawodów zbierane były środki higieny osobistej oraz ubrania.

PRALKA WŚRÓD DARÓW

– Dary, które przynoszą biegacze, trafią do naszych podopiecznych. Jest to bardzo duża pomoc, jeśli chodzi o środki czystości, środki higieny osobistej, bieliznę, ponieważ my na co dzień używamy sporo tych rzeczy. Szczególnie w pandemii. Dzięki dobroci tych ludzi udało nam się przetrwać ten trudny czas. Te dary są liczone w tysiącach złotych – mówi Joanna Chudzińska, prezes Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta w Słupsku.

W tym roku podczas biegu udało się zebrać naprawdę imponującą ilość darów. Pośród licznych kartonów ze środkami czystości i ubraniami znalazła się także pralka.

 

(Fot. Radio Gdańsk/Kinga Siwiec)

 

– Jest to dla nas zupełne zaskoczenie. Tego też nam brakuje, ale nigdy nie narzekamy, że nie mamy. Na pewno spożytkujemy ten wielki dar, bo nie będę ukrywała, że te rzeczy są dla nas bardzo drogie – mówi Joanna Chudzińska.

UCZESTNICY NIE TYLKO Z POMORZA

Z frekwencji oraz zaangażowania uczestników cieszy się także organizator biegu. – Było tylu chętnych, że dla niektórych zabrakło medali, więc będziemy musieli je dosłać po biegu. Jestem bardzo zadowolony. Jest bardzo dużo paczek, przychodziły do nas z wielu miejsc, nie tylko ze Słupska. Były dary z Potęgowa, z Iławy, ze Sławska, ze Sławna, tak że jest bardzo dużo tego wszystkiego. Nie spodziewałem się, że będzie tego aż tyle – mówi Dariusz Kloskowski, prezes Fundacji Sub Ventum.

 

 

– Uczestnicy są głównie z Pomorza, aczkolwiek zdarzają się osoby, które przyjechały do nas na przykład z Bydgoszczy – dodaje Dariusz Kloskowski.

W biegu jak zwykle wzięli udział żołnierze. Oni całą trasę pokonali w pełnym umundurowaniu. Na starcie na uczestników czekały domowej roboty kiszonki, przygotowane przez samych podopiecznych Schroniska Brata Alberta pod czujnym okiem Marcin Kisielewskiego, a także ciasta, napoje i pyszna zupa.

 

Kinga Siwiec/ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj