Ogromne straty wyrządziła woda przy ulicy Piłsudskiego w Słupsku. Właściciele jednej tylko z firm wycenili je już na ponad 100 tysięcy złotych.
Żal jest tym większy, że ulica Piłsudskiego była niedawno remontowana. Mieszkańców zapewniano, że po modernizacji ich posesje nie będą zalewane, a oni do własnych domów i firm będą mogli wchodzić „suchą nogą”. Byli przekonani, że modernizacja ulicy poprawi ich sytuację życiową i bezpieczeństwo, ale stało się inaczej, a winnych brak.
– Przebudowa drogi czy jakakolwiek inwestycja powinna wiązać się z poprawą bytu. Nam zabrali parking, choć mamy firmę, do której codziennie przyjeżdża kilkudziesięciu klientów. Zostawili nas bez miejsc do parkowania. Dwadzieścia lat temu kupiłem tą nieruchomość właśnie z myślą o tym, że będę mógł prowadzić działalność, a klienci będą mieli łatwy dostęp do firmy – mówi rozżalony mieszkaniec.
Jak tłumaczy, walczy teraz o swoje, ponieważ straty finansowe, które poniósł to ponad 100 tysięcy złotych. – I nic innego nie robię, tylko sprzątam po zalaniu albo szykuję się do następnego zalania. Nie możemy przez to normalnie funkcjonować. A proszę pamiętać, że nie zalewa nas deszcz, tylko woda miejska. Z drogi płynie do naszej posesji rzeka – dodaje.
Zarząd Infrastruktury Miejskiej w Słupsku odpowiedział w części na pytania mieszkańców. Zobowiązał się do zabezpieczenia przed zalewaniem i choć to proces długofalowy, w przeciągu dwóch tygodni mają zostać wykonane wpusty liniowe, które – według Tomasza Orłowskiego, zastępcy dyrektora słupskiego ZIM-u – powinny pomóc i nie doprowadzać więcej do takiej tragedii.
Posłuchaj:
Joanna Merecka-Łotysz