150 osobowa grupa uchodźców, w większości małe dzieci, dotarła o północy do Ustki po morderczej, 72 godzinnej podróży

Fot. kan / Przyjazd uchodźców

We wtorek, tuż przed północą, do Ustki dotarło 150 uchodźców z oblężonego Kijowa. Większość z przybyłych stanowią bardzo mali podopieczni domu dziecka. Grupa zamieszkała w Ośrodku Wypoczynkowym Radość, znakomicie zaopatrzonym w najpotrzebniejsze rzeczy przez mieszkańców Ustki.


Dzieci dotarły do Ustki wraz z opiekunami po skrajnie wyczerpującej, trwające 72 godziny podróży z Kijowa. Przez Ukrainę podróżowali pociągiem, z wielogodzinnymi postojami. W Polsce przesiedli się do autokarów. Całą operację ściągnięcia tej grupy z zalanego wojną Kijowa organizowała fundacja Happy Kids z Łodzi.

– Także przejazd przez Polskę nie był łatwy – relacjonuje Aleksander Kartasiński, prezes Happy Kids. – Dzieci potrzebowały stałej opieki. Część rozchorowała się po drodze, stąd konieczny był dłuższy postój w Bełchatowie.

W Ustce, cierpliwie przez wiele godzin, oczekiwała przyjazdu duża grupa wolontariuszy. Wreszcie, niedługo przed północą, tak długo wyczekiwani uchodźcy wreszcie się pojawili, konwojowani przez policję.  Samo wyjście grupy z trzech autokarów, którymi przybyli, zajęło 45 minut. Większość maleństw była w głębokim śnie. Najmłodsze z przybyłych dzieci liczyło kilka tygodni. Większości z 90 maluchów to dzieci do lat trzech. Cała grupa zamieszkała w Ośrodku Wczasowym „Radość”, położonym przy ulicy Limanowskiego, tuż przy plaży. Skonane opiekunki z trudem, ale dzielnie, opuściły autobusy. Na miejscu czekał lekarz pediatra i grupa pielęgniarek. Przejęcie dzieci poza wolontariuszami wspomagali policjanci, strażacy i ratownicy medyczni. Cała operacja, choć zakończyła się po godzinie drugiej, przebiegła dość sprawnie.

Fot. kan

– Najtrudniejsza była logistyka. W bardzo krótkim czasie trzeba było wszystko przygotować do przyjęcia dużej grupy uchodźców – mówiła tuż przed przybyciem grupy Paulina Kamińska, sekretarz miasta Ustki. – Mieszkańcy zachowali się wspaniale. Nie tylko dostarczyli w ogromnych ilościach potrzebne rzeczy, ale dosłownie setki wolontariuszy pracowały przy segregowaniu i poukładaniu góry darów. Teraz czekamy już tylko na dzieci. Do każdego pokoju przypisana jest wolontariuszka. Mamy zaplecze opiekuńcze i medyczne.

USTKA, WIELKA SPRAWA

Pomoc i mobilizacja ustczan była rzeczywiście imponująca. W ciągu doby dostarczyli wszystko, co jest potrzebne: ogromne ilości pieluszek, łóżeczka, wózki i nosidełka, góry zabawek, pościel, kocyki i wielką ilość pożywienia, wody i soczków.

Fot. kan

– Przygotowaliśmy 150 łóżek i łóżeczek. To jakieś trzy czwarte zajętości ośrodka – wyjaśnia Wioletta Kisiel, menadżerka ośrodka. – Pokoiki są dostosowane do potrzeb dzieci a stołówka już od jutra przestawia się na menu dostosowane do nowych gości. Nie mamy żadnej oficjalnej umowy z władzami. Decyzję podjęliśmy na gorąco, w obliczu potrzeb. Nie zastanawiamy się teraz, jak to wpłynie na naszą działalność turystyczną.

Nadal przyjmowane są dary, ale władze proszą aby dostarczać je do MOPS, ul. Wyszyńskiego 3, CIS przy ul. Wiejskiej 10, budynku dworca autobusowego lub biblioteki miejskiej. Ośrodek „Radość” ma już problemy z koordynacją przyjmowania potrzebnych rzeczy.

Krzysztof Nałęcz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj