– Chcemy uświadomić klientów, że robiąc zakupy w sklepach Auchan, Leroy Merlin i Decathlon, nie wycofując się z rosyjskiego rynku, poniekąd finansują wojnę na Ukrainie – mówili protestujący pod marketem Auchan w Kobylnicy pod Słupskiem 9 kwietnia. Pikieta była częścią Ogólnopolskiego Bojkotu Leroy Merlin.
– Z racji braku sklepu tej sieci w okolicy protestujemy pod Auchanem, które również nie wycofało się z Rosji po inwazji tego kraju na Ukrainę. Protest jest pokojowy, na celu mamy informowanie klientów o sytuacji z trzema francuskimi sieciami. Mamy ze sobą plakaty antywojenne, znicze, zabawki dziecięce, zdjęcia bombardowanej Ukrainy. Chcemy pokazać, do czego prowadzi finansowanie tej wojny: do śmierci zadawanej niewinnym – mówi Mariia Horishna, organizatorka akcji.
MOGŁY BYĆ RÓŻNE POWODY
Choć w wielu miejscach w kraju protesty przybierają na sile, w Kobylnicy zebrało się zaledwie kilkanaście osób.
– Spodziewałam się większej frekwencji, ale cóż. To osobista sprawa każdego. Może ktoś myśli inaczej, nie popiera tych protestów, a może po prostu słupszczanie o nich nie wiedzieli. Z drugiej strony ludzie mogli nie mieć czasu: ktoś może być jeszcze w pracy, może na uczelni. Chciałabym jednak podziękować Polakom, bo widać, że szczerze nam pomagają. Nie wiem, czy jest jeszcze jakiś kraj, którego obywatele mieliby tak wielkie serca – podkreśla Lena, Ukrainka od sześciu lat mieszkająca w Słupsku.
Na parkingu pod marketem Auchan w Kobylnicy zaparkowanych było wiele samochodów. Większość klientów sklepu mijała protestujących obojętnie.
Kinga Siwiec/MarWer