Ranną sarnę zapakowano do samochodu do transportu martwych zwierząt. Zwierzę padło w drodze. Zdarzenie miało miejsce wczoraj, w okolicach Bytowa. Według weterynarz Anny Burlińskiej, zachowanie pracowników firmy sanitarnej mogło spowodować śmierć zwierzęcia.
Sarna została prawdopodobnie potrącona przez samochód i miała złamaną przednią nogę. Wezwano weterynarza, ale zanim lekarz dojechał na miejsce wypadku pracownicy firmy zbierającej nieżywe zwierzęta z dróg zabrali sarnę do samochodu. Tam zwierzę padło.
– Ja mogłam być na miejscu w ciągu kilku minut. Po chwili dostałam telefon od pani, która zgłaszała wypadek, że przyjechało dwóch panów i zabrali ranną sarnę do pojazdu do transportu martwych zwierząt – mówi weterynarz Anna Burlińska. – Potem otrzymałam informację, że zwierzę padło. Sarny są niezwykle płochliwe. Mogło być tak, że zwierzę padło na zawał serca. Sarny transportujemy, ale po znieczuleniu i w lekkim otumanieniu, tak by wytrzymały bodźce zewnętrzne. Zresztą nie sądzę by obrażenia z wypadku były przyczyną padnięcia.
Weterynarz wyciąga wnioski ze zdjęć, na których sarna ma podniesioną głowę. Jej zdaniem tak się nie zachowuje zwierzę poważnie ranne. Mogło mieć złamaną nogę lub nawet tylko wybitą ze stawu. – Gdyby ci panowie poczekali po informacji, że na miejsce jedzie weterynarz, to zrobiliby więcej dobrego – dodaje Anna Burlińska. – Transport żywego, przerażonego zwierzęcia w tej sytuacji nie powinien mieć miejsca. Nawet jeśli byłoby w stanie agonalnym, to powinno być uśmiercone w sposób humanitarny.
Marta Lichnerowicz z fundacji Dobrych Zwierząt poinformowała, że składa dziś zawiadomienie do prokuratury rejonowej w Bytowie w sprawie sarny. W jej opinii doszło do złamania ustawy o ochronie zwierząt oraz prawa łowieckiego.
Gmina Tuchomie, na terenie której doszło do zdarzenia poinformowała, że nie zlecała zabrania potrąconego zwierzęcia z drogi.
Przemysław Woś/kan