Historia smutna, niestety bez szczęśliwego zakończenia. Do słupskiego schroniska dla zwierząt trafił szczeniak, odebrany oprawcy. Niestety, psa nie udało się uratować. Pomoc przyszła za późno.
– Do ostatnich chwil mięliśmy nadzieję, że uda nam się, że potrzeba czasu. Niestety, sunię, która do nas trafiła, bolał każdy dotyk. Była odwodniona, a żebra można było liczyć, nie wyciągając do niej ręki – mówi Marta Śmietanka, kierownik słupskiego schroniska dla zwierząt.
Teraz instytucja czeka na opis sekcji zwłok. Sprawa została zgłoszona do prokuratury.
Posłuchaj jednej z najsmutniejszych historii:
Joanna Merecka-Łotysz/pb