Jestem przekonany, że Wojskowe Centra Rekrutacji będą elastycznie podchodzić do terminów szkolenia rezerwistów – powiedział w Słupsku rzecznik rządu. Minister Piotr Müller podkreślił, że ćwiczenia odbywają się w normalnym trybie, ale z uwzględnieniem obecnej sytuacji na Ukrainie.
– Wojskowe Centra Rekrutacji będą działać w sposób wyważony. To nie chodzi o to, by kogokolwiek teraz zmuszać do odbycia szkolenia, ale oczywiście są takie elementy mobilizacyjne części wojska, które muszą być przeszkolone dla bezpieczeństwa naszego państwa. Chcę to podkreślić, nie ma mowy o żadnej powszechnej mobilizacji czy powszechnym obowiązku służby wojskowej. To jest działanie, które jest podejmowane, zresztą było podejmowane i w poprzednich latach przed pandemią w nieco innej formie. Tu nie ma niczego nadzwyczajnego – wyjaśnił rzecznik rządu.
MOŻLIWOŚCI NA WYPADEK GODZINY W
– Inna sprawa, że oczywiście jesteśmy w zupełnie innej sytuacji geopolitycznej. Za naszą granicą toczy się wojna i w związku z tym też wojsko musi zweryfikować, jakie możliwości ma na wypadek godziny W – podkreślił Müller.
Zgodnie z ustawą o obronie ojczyzny, osoby z tak zwanej pasywnej rezerwy mogą być wzywane na ćwiczenia trwające od jednego do dziewięćdziesięciu dni. Trzy miesiące to maksymalny czas w roku, na jaki można być wezwanym na ćwiczenia. W przyszłym roku Wojsko Polskie chce przeszkolić do 200 tysięcy osób.
Przemysław Woś/pb