Kilka zgłoszeń dziennie o przemocy domowej otrzymuje Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Słupsku. Statystyki zgłaszanych spraw znacznie wzrosły po upublicznieniu sprawy 8-letniego Kamilka z Częstochowy, który został zakatowany przez ojczyma.
Mieszkańcy Słupska zgłaszają kilka spraw dziennie. Nie zawsze są to skrajne przypadki, wymagające umieszczenia dziecka w pieczy zastępczej, ale reakcji służb – już tak.
– Słupszczanie zaczęli reagować na to, co się wokół nich dzieje – mówi Marcin Treder, dyrektor MOPR. – Apelujemy o to, aby to była tendencja stała, byśmy jako obywatele i jako sąsiedzi reagowali na przejawy wszelkiej przemocy, szczególnie w stosunku do dzieci. Poczynając od krzyków, klapsów. Reagujmy i nie pozostańmy obojętni. Pamiętajmy, że te skrajne przejawy przemocy nie pojawiają się nagle i nie biorą się znikąd. Najczęściej są poprzedzone właśnie klapsami, podniesionym głosem, poniżaniem, potrząsaniem, karami cielesnymi, a kończy się na wybitych zębach czy oparzeniach, które mogą być już śmiertelne – dodaje.
Zgłoszenia można dokonać także anonimowo. Niezbędne jest jedynie podanie adresu rodziny, którą podejrzewamy o przemoc.
Zachęcamy do wysłuchania rozmowy z Agnieszką Ciechanowską, koordynatorką asystentów rodziny, oraz Marcinem Trederem, dyrektorem Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Słupsku:
Kinga Siwiec/ua