Przed Sądem Okręgowym w Słupsku rozpoczął proces Łukasza K., który rok temu dzień przed Wigilią napadł na sąsiada, bo brakowało mu pieniędzy na alkohol. Prokurator Monika Lachowicz odczytała dziś w sądzie akt oskarżenia w tej sprawie.
-Około godziny trzeciej nad ranem działając wspólnie i w porozumieniu z inną ustaloną osobą, poprzez dwukrotne uderzenie kijem bejsbolowym w głowę z lewej strony ucha oraz w górną część głowy skutkujące utratą przytomności doprowadził pokrzywdzonego do stanu bezbronności, a następnie zażąda nieokreślonej kwoty pieniędzy, ale celu nie osiągnął ze względu na to, że napadnięty nie miał pieniędzy przy sobie – odczytała dziś przez sądem akt oskarżenia prokurator Moniaka Lachowicz.
Łukasz K. nie przyznał się dziś przed sądem do winy, podkreślał, że napadu dokonał jego kolega Krzysztof Ł.
-Ja wtedy byłem po trzech piwach, a Krzysztof po winie chyba. Ja miałem w domu kij bejsbolowy, piłkę i rękawicę. On wziął ten kij i powiedział, że sąsiad obiecał sto złotych, więc on idzie i przyjdzie z pieniędzmi i będziemy pić dalej. Ja za nim poszedłem do tego mieszkania, ale nie uderzyłem sąsiada, tylko za rękę trzymałem Darię, dziewczynę, którą znałem i ona była u sąsiada. Ja znałem sąsiada, wcześniej mu pomagałem i on mi dawała czasem na piwo – wyjaśniał przed sądem oskarżony.
Sprawa Krzysztofa Ł. została przez sąd wyłączona do osobnego postępowania, bo mężczyzna nie stawiał się wezwania. Ze względu na chorobę mężczyznę zwolniono wcześniej z aresztu. Sąd nakazał policji zatrzymanie Krzysztofa Ł.
Przemek Woś/ar