Paweł Dyjas, komendant Straży Miejskiej w Słupsku, był gościem Studia Słupsk. Na antenie naszego radia opowiadał między innymi o sytuacji zalewowej w mieście, działaniach funkcjonariuszy w sytuacjach kryzysowych i „kopciuchach”, które w sezonie grzewczym spędzają sen z powiek wielu mieszkańcom Słupska.
– Sytuacja zalewowa w Słupsku jest opanowana. Nie było powodów do niepokoju – informował Paweł Dyjas, komendant Straży Miejskiej w Słupsku.
– Roztopy i sobotni deszcz spowodowały, że poziom wody w Słupi dochodził do stanów alarmowych. W tej chwili notujemy spadki na wodowskazach – dodał.
ŚMIECI NIE MA, ALE DYM WCIĄŻ GRYZIE
Kontrole palenisk domowych przeprowadzane są w Słupsku regularnie przez cały sezon grzewczy. Funkcjonariusze sprawdzają, czym mieszkańcy palą w piecach.
– Reagujemy tam, gdzie jest potrzeba. W tym roku, mimo wielu kontroli, nie wystawiliśmy żadnego mandatu, co oznacza, że mieszkańcy nie palą odpadami. Gryzący dym wydobywający się z kominów często świadczy wyłącznie o opale kiepskiej jakości, słabo rozgrzanym piecu lub zbyt krótkim kominie – tłumaczył Dyjas.
Za palenie śmieciami w domowym piecu można dostać grzywnę w wysokości od 20 do 500 złotych. W sytuacjach spornych strażnicy wysyłają próbki popiołu do laboratorium. Gdy sporządzony zostanie wniosek do sądu o ukaranie, grzywna może osiągnąć kwotę nawet 5000 zł.
Posłuchaj całej rozmowy:
Joanna Merecka-Łotysz/pb