Pierwszy w regionie słupskim protest w sprawie prowadzenia samorządowej kampanii wyborczej. Sprawa dotyczyła zarzutów niszczenia banerów wyborczych, jakie w mediach społecznościowych zamieściła wójt Dębnicy Kaszubskiej. Iwona Warkocka napisała, że materiały wyborcze niszczą kandydaci z konkurencyjnej wobec niej listy. Wójt jednak wpis usunęła i przeprosiła, a także przyznała, że poniosły ją nerwy. Mimo to sprawa trafiła do sądu i nie jest wykluczone, że będzie miała swój dalszy ciąg.
Sąd Okręgowy w Słupsku oddalił wniosek Komitetu Wyborców Wspólna Droga Bartłomieja Tutaka, bo uznał, że nie każda aktywność czy wyrażenie opinii jest prowadzeniem kampanii wyborczej.
– Wypowiedzi muszą być formą agitacji prowadzonej w ramach kampanii wyborczej. Od naruszenia reguł kampanii, agitacji, a więc zjednywania sobie zwolenników należy odróżnić prawo do wypowiedzi czy poddania pod osąd pewnych wypowiedzi czy zdarzeń. W tym konkretnym przypadku rzeczywiście uczestniczka postępowania zamieściła taki wpis, ale po reakcji pana Bartłomieja Tutaka go usunęła i przeprosiła – uzasadniała decyzję sędzia Małgorzata Banaś.
– Emocje to nie jest dobry doradca, więc trzeba się powstrzymać, zwłaszcza jak się piastuje stanowisko tyle czasu, to powinno się mieć nerwy na wodzy. Puściły mi nerwy, a sprawa niszczenia naszych banerów jest zgłoszona policji i jest badana – mówi wójt Dębnicy Kaszubskiej Iwona Warkocka.
– Naszym zdaniem wskazywanie, że nasz komitet w jakikolwiek chuligański sposób miał przyczynić się do zniszczenia banerów kontrkandydata, jest niedopuszczalne. My prowadzimy pozytywną kampanię, pani wójt prowadzi kampanię negatywną. Przykro nam jest, że piastując takie stanowisko, ponoszą ją emocje – mówi Bartłomiej Tutak. Nie wykluczył, że zaskarży decyzję sądu w Słupsku oddalającą wniosek.
Posłuchaj materiału naszego reportera:
Przemek Woś/ar