Energa Gryf Słupsk nadal bez porażki w rundzie wiosennej. Lider czwartej ligi pewnie pokonał Bałtyk Gdynia 4-1, choć mecz nie był pozbawiony dramaturgii.
Słupszczanie nie wykorzystali rzutu karnego w 20 minucie, ale nie cofnęli się do obrony, tylko nadal atakowali. Pierwszą bramkę z drugiego rzutu karnego strzelił Andrzej Łyszyk.
-Nie zraził nas ten pierwszy karny, wiedzieliśmy, że musimy atakować i to się udało. Gra zespół, kilku zawodników strzela bramki – mówił Łyszyk po spotkaniu.
Gryfici schodzili na przerwę prowadząc 2-0 po bramce Macieja Miecznikowskiego i w drugiej połowie nadal atakowali zdobywając trzeciego gola w 73 minucie po podaniu Fabiana Słowińskiego strzelił Hubert Klamrowski, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku. Bałtyk zdołał odpowiedzieć jedną bramką i starał się strzelić drugą bramkę, ale wynik meczu na 4-1 ustalił po pięknej akcji Patryk Dąbrowski.
Gdyby Gryf Słupsk wykorzystał choćby połowę sytuacji sam na sam, czy strzałów z czystych pozycji mecz zakończyłby się wyższym wynikiem. Słupszczanie zmarnowali cztery stuprocentowe sytuacje bramkowe.
– Mam mieszane uczucia, dużo chaosu. Szczęście czasami jest tylko raz, wybroniliśmy karnego, ale nie strzeliliśmy bramki i to się później mści i ustawia mecz – mówił trener Bałtyku Gdynia Sławomir Kwiatkowski.
– Walczymy o każdy punkt, wygrywa zespół, mamy plan i go realizujemy nie oglądając się na inne wyniki – mówił po meczu trener Energa Gryfa Słupsk Krzysztof Muller,
Gryf ma wciąż dwa punkty przewagi na Jaguarem Gdańsk.
Posłuchaj pomeczowych wypowiedzi:
Przemysław Woś/raf