Sąd Rejonowy w Chojnicach uznał za winnych dwójkę oskarżonych w sprawie pożaru w miejscowym hospicjum. W tragedii w styczniu 2020 roku zginęła czwórka pacjentów placówki, a dwadzieścia osób zostało rannych. Sąd uznał, że szefowie hospicjum – Barbara B. i Jerzy K. – mimo wcześniejszej kontroli straży pożarnej nie zadbali właściwie o ochronę przeciwpożarową placówki oraz warunki BHP.
– Oskarżeni mieli świadomość tego, co należy zrobić. Dotyczy to przeszkolenia pracowników. Właśnie dwie osoby 5 stycznia 2020 roku dopuszczono do pracy bez przeszkolenia dotyczącego warunków bezpieczeństwa przeciwpożarowego. Chodziło też między innymi o zainstalowanie hydrantów, czego nie zrobiono, a także kluczy do otwierania drzwi w specjalnych szafkach, które były tylko w jednych z trzech drzwi wejściowych. Trzeba podkreślić, że jako szefowie placówki oskarżeni mieli obowiązek czuwać nad bezpieczeństwem podopiecznych, z których na ponad dwadzieścia osób tylko dwie mogły chodzić, a i to tylko przy pomocy balkoników – uzasadniał wyrok sędzia Dawid Nosewicz.
Sąd uznał, że oskarżonym można przypisać narażanie życia i zdrowia pacjentów, ale nie nieumyślne spowodowanie śmierci czy obrażeń podopiecznych. Pożar spowodowała bowiem jedna z ofiar, która w łóżku zapaliła papierosa.
– Pielęgniarki dwa razy zwracały uwagę tego dnia Andrzejowi Ł., aby nie palił w łóżku. Gdy jedna około trzeciej nad ranem dokonywała obchodu, zauważyła kłęby dymu wydobywające się spod drzwi. Sąd chce podkreślić, że mimo braku przeszkolenia to pielęgniarki rozpoczęły dramatyczną ewakuację pacjentów, potem pomogli strażacy i policja – dodawał sędzia Nosewicz.
Sąd wymierzył oskarżonym grzywny. Barbara K. ma zapłacić 40 tysięcy złotych, a Jerzy K. 20 tysięcy. Oskarżeni mają też zapłacić nawiązki rodzinom ofiar, ponad 24 tysiące złotych, a także po 5 tysięcy złotych na rzecz Funduszu Pomocy Postpenitencjarnej. Pokryją także koszty procesu – Barbara B. ponad 13 tysięcy złotych, a Jerzy K. ponad 11 tysięcy.
Wyrok nie jest prawomocny. Oskarżonych nie było w sądzie, a obrona zapowiedziała jedynie, że wystąpi o uzasadnienia wyroku na piśmie, nie deklarując ostatecznie czy oznacza to złożenie apelacji.
Przemysław Woś/ar