Bez obrony, bez ataku, beznadziejnie. Słupscy koszykarze wyraźnie słabsi od mistrzów Polski

(fot. Czarni To Wy)

Energa Czarni Słupsk rozbici przez Legię Warszawa. Wynik 87:76 jednak nie oddaje przebiegu spotkania, w którym zespół Robertsa Stelmahersa był tylko tłem dla świetnie grających mistrzów Polski.

Energa Czarni Słupsk, którzy w dobrym stylu tydzień temu pokonali Kinga Szczecin, do Warszawy pojechali z dużymi nadziejami na drugie zwycięstwo w sezonie. Jednak słupszczanie bardzo słabo weszli w mecz i w pierwszej kwarcie zdobyli zaledwie dziesięć punktów, głównie za sprawą Dominika Wilczka, który zdobył ich sześć. Czarni jednak szybko tracili kolejne punkty, dając się mijać w pierwszej linii obrony lub tracąc punkty po prostych akcjach zespołowych, choć zazwyczaj wystarczało jedno podanie, by któryś z legionistów był sam pod koszem gości.

Nie pomagały kolejne zmiany wśród Energi Czarnych Słupsk, bo przewaga Legii Warszawa sięgała już 25 punktów (67:42), ale goście zdołali jeszcze się zmobilizować i niespełna dwie minuty przed końcem meczu Carter trafiając za dwa punkty, zniwelował stratę Czarnych do 12 punktów. Jednak za chwilę pięknym wsadem i celnym rzutem wolnym po faulu popisał się wracający po kontuzji Wojciech Tomaszewski i już było jasne, że Czarni zwycięstwa z Warszawy nie wywiozą. Legia była lepsza w tym spotkaniu od Energi Czarnych Słupsk w każdym elemencie gry.

Pod dużym znakiem zapytania jest dotychczasowa przydatność do gry w zespole Juniora Etou – 0 punktów w Warszawie, w sumie zdobył ich w trzech spotkaniach trzy – a także środkowego Francisa Okoro, który ma warunki fizyczne pozwalające na dominację pod koszem, ale ma zwyczaj opuszczania piłki poniżej kolan i bioder, co powoduje, że ją traci i nie kończy akcji zdobyczą punktową. W Warszawie Energa Czarni Słupsk nie przypominali zespołu, który zagrał świetny mecz z Kingiem Szczecin, a raczej bezbarwny z MKS-em Dąbrowa Górnicza.

Przemysław Woś

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj