Tak dużych, posztormowych zniszczeń na wybrzeżu nie było już dawno – przyznają przedstawiciele Urzędu Morskiego.Wichury ze stycznia i lutego wyrządziły kilkudziesięciomilionowe straty. Odbudowa zniszczeń może potrwać nawet dwa lata.
Zimowe sztormy bardzo mocno naruszyły bałtyckie wybrzeże. W Urzędzie Morskim zakończyło się właśnie szacowanie strat po styczniowych i lutowych wichurach.
Sztormy najbardziej uszkodziły brzegi Mierzei Wiślanej i Wyspy Sobieszewskiej, ale też zabrały plaże, nie tylko w Brzeźnie i Orłowie.
– To także Kuźnica, Władysławowo i Jastarnia na Półwyspie Helskim. Do tego Ustka i Orzechowo – mówi Anna Stelmaszyk-Świerczyńska, wicedyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni.
Posłuchaj całej rozmowy Sebastiana Kwiatkowskiego z Anną Stelmaszyk-Świerczyńską o tym, jak będzie wyglądała i ile będzie kosztowała naprawa:
PIASEK Z DNA
Prace przy sztucznym zasilaniu zaczną się najwcześniej w kwietniu. Niektóre potrwają nawet do połowy lipca. Piasek będzie pochodził z pogłębiania torów wewnętrznych w Porcie Północnym, częściowo ze złóż w pobliżu Półwyspu Helskiego i Władysławowa.
– Piasek będzie trochę grubszy niż naturalny, ale dzięki temu lepiej się trzyma. Na początku jednak nie wygląda ani nie pachnie ładnie – przyznają inżynierowie.
– Na dnie leżał kilkadziesiąt, kilkaset lat, bądź od zawsze. Musi się więc utlenić. Musi słońce na niego podziałać, ale to trwa tylko kilka dni – dodają.
WSPÓŁPRACA Z NATURĄ
Przed sezonem remont przejść ma też uszkodzony falochron w Ustce. Urzędnicy dodają, że pełne odtworzenie sztormowych zniszczeń kosztowałoby kilkukrotnie więcej. W części miejsc inżynierowie zostawią tę pracę naturze.
Sebastian Kwiatkowski/pb