Kierowcom hulajnóg „czasem zdarza się przestrzegać przepisów”. Statystyki nie pozostawiają złudzeń

(Fot. Pixabay)

Pędzą jak strzała, nie zważając uwagi na pieszych. Podróżują w parach, ścinają zakręty, a po skończonej jeździe porzucają pojazdy gdzie popadnie – to najczęstsze przewinienia użytkowników elektrycznych hulajnóg. W tym roku na Pomorzu było już dziewięć wypadków z ich udziałem. Niestety jedna osoba zginęła. To 51-latka z Gdańska. Również w Gdańsku 12 i 13-latka jadące na jednym pojeździe wpadły pod samochód. Obie zostały ranne.

Jak należy jeździć hulajnogą zgodnie z przepisami, przypomina starszy inspektor Marta Drzewiecka ze straży miejskiej w Gdańsku. – Hulajnogą można maksymalnie jechać z prędkością 20 kilometrów na godzinę, na ścieżce rowerowej i ulicy. Jeśli na ulicy przylegającej do chodnika obowiązuje prędkość wyższa niż 30 kilometrów na godzinę, można hulajnogą poruszać się po chodniku, ale pod pewnymi warunkami. Pierwszy, najważniejszy, użytkownik hulajnogi musi jechać z prędkością zbliżoną do prędkości pieszych – mówi Drzewiecka.

Tyle w teorii, a jak to wygląda na drodze, w praktyce? Nasz reporter w ciągu tylko 15 minut, na skrzyżowaniu Grunwaldzkiej z Miszewskiego, zauważył dwie osoby na hulajnogach, które jechały zdecydowanie za szybko. – Spieszę się do pracy, na liczniku miałem 35 kilometrów na godzinę. Zdarza mi się raczej jeździć przepisowo, ale uważam, że jak na ścieżce jest pusto, to można trochę szybciej jechać – mówi jeden z użytkowników hulajnogi.

W ubiegłym roku w Trójmieście doszło w sumie do 43 wypadków z udziałem hulajnóg i i 60 kolizji. Ucierpiało 36 osób. Od maja ubiegłego roku straż miejska w Gdańsku ukarała mandatami 205 kierujących elektrycznymi pojazdami.

POSŁUCHAJ MATERIAŁU:

 

Grzegorz Armatowski/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj