Pod koniec czerwca w Oliwie znaleziono samicę szopa pracza z dwojgiem małych. Niestety, matki nie udało się uratować. Los szopiątek pozostawał niepewny, ale ostatecznie trafiły do Fundacji Szopowisko w podwrocławskich Kryształowicach.
Szopy zostały schwytane 30 czerwca, kiedy wraz z ranną matką błąkały się w okolicy torów kolejowych przy alei Grunwaldzkiej w Oliwie. Zwierzęta zauważył jeden z mieszkańców, który powiadomił Miejskie Centrum Zarządzania Kryzysowego.
MALUCHY UDAŁO SIĘ URATOWAĆ
Na miejsce przybył animal patrol straży miejskiej, który schwytał je i przewiózł do Całodobowej Lecznicy Weterynaryjnej Zwierzyniec w Gdańsku. Weterynarze odkryli u samicy szopa liczne złamania i obrażenia wewnętrzne, powstałe prawdopodobnie w wyniku potrącenia przez samochód. Podjęli decyzję o jej uśpieniu.
Szopiątka były całe i zdrowe, wymagały tylko odpchlenia. Jednak, jako przedstawiciele gatunku obcego inwazyjnego dla środowiska Europy, one również powinny zostać uśpione. Na to nie chcieli zgodzić się lekarze. Ostatecznie, dzięki pomocy Wydziału Środowiska Urzędu Miejskiego w Gdańsku, udało się znaleźć dla nich nowy dom w szopim azylu w Kryształowicach.
MOŻNA WESPRZEĆ SZOPI AZYL
Szopiątka przyjechały do nowego domu 9 lipca. Osoby chętne do wsparcia ich nowego mieszkania mogą wpłacić środki na zbiórkę na rzecz budowy nowej woliery. Można znaleźć ją >>>TUTAJ.
– Azyl jest jeszcze w trakcie zakładania, ale mamy już przyzwolenie, by go prowadzić. Mamy obecnie pod opieką 37 małych szopów i 11 dorosłych. Właściwie dwójkę z Gdańska przyjęliśmy już „na kredyt”, bo przy obecnych warunkach nie powinniśmy przyjmować już więcej. Będziemy się tu nimi zajmować dożywotnio. Za kilka miesięcy zostaną wysterylizowane – wyjaśnia lekarz weterynarii Grzegorz Dziwak, założyciel fundacji.
Szopy można spotkać w Gdańsku coraz częściej. Rok temu samica z piątką małych, która zamieszkała na dachu jednego z domów na Strzyży, została zawieziona do Schroniska Srokate Ranczo niedaleko Wałbrzycha.
oprac. MarWer