Warunki, w jakich mieszkają rodziny z gdańskiej kamienicy przy ul. Długie Ogrody, są zatrważające, a jest ona położona praktycznie w samym Śródmieściu, gdzie biegnie jedna z najbardziej obleganych przez turystów ulic. Ponad stuletni budynek jest własnością Miasta Gdańsk. Zbliżająca się zima już napawa mieszkańców obawą.
Lokatorzy nie mogą czuć się bezpiecznie we własnym mieszkaniu i powoli tracą nadzieję na zmiany. W tej chwili budynek przy ul. Długie Ogrody 30G zamieszkuje sześć rodzin. Miasto deklaruje, że ze względu na zły stan techniczny, budynek został wskazany do wykwaterowania na rok 2022. Do jego końca zostały cztery miesiące, a mieszkańcy nie dostali żadnej informacji, co dalej.
„CHCIAŁABYM PO PROSTU STĄD ODEJŚĆ”
Lokatorki, wchodząc do budynku, niejednokrotnie musiały schylać się z powodu wiszących nad głowami kabli elektrycznych. Po roku od zgłoszenia usterka została naprawiona. Dodatkowo na zewnętrznych ścianach pojawiły się pęknięcia z prześwitem na wylot.
– Stojąc na wprost nich widać ulicę z zewnątrz i słońce – pokazuje mieszkanka. Obok wyrwy znajdują się niezabezpieczone rury gazowe oraz kable.
Mieszkańcy już od dawna nie korzystają ze strychu. Pomieszkują tam bezdomni, którzy pojawiają się wieczorową porą. Wiele rzeczy zostało stamtąd ukradzione. Porozrzucane są tam liczne śmieci, w tym porozbijane butelki czy niedopałki papierosów. Jest tam również niepodłączona do kanalizacji ubikacja, z której korzystają nieproszeni goście. Mieszkańcy opisują smród, który wydobywa się z tego pomieszczenia i starają się unikać tego miejsca. Z relacji lokatorów wynika, że na klatce schodowej w nocy pojawiają się również narkomani. Jedna z mieszkanek zawsze nosi przy sobie gaz pieprzowy, a wieczorem, ze strachu, sama nie wychodzi poza próg mieszkania. Wyłączona z użytku jest również piwnica, która niejednokrotnie była zalewana.
– Sąsiad ma piec i przez to, że w piwnicy była woda, był zmuszony rąbać drewno czy łupać węgiel na klatce schodowej o 6 rano – wspomina mieszkanka. – Budynek osiada, kafle i ściany pękają, stropy lecą. Boję się, że niedługo wpadnę do piwnicy. Musiałam wymieniać meble z powodu stęchlizny oraz wilgoci, która jest obecna w mieszkaniu. Strach tutaj mieszkać. Mam wrażenie, że żyjemy w slumsach – opowiada druga.
Z budynku lecą cegły, które stwarzają zagrożenie również dla przechodniów. Mieszkania częste są zalewane, a lokatorki dopatrują się źródła w pustych mieszkaniach pozostawionych bez nadzoru. – Boję się, że wyjdę na mokrą posadzkę, będzie zwarcie i zostanę w tej łazience już na zawsze – mówi jedna z nich. – Dobrowolnie wybrałam to mieszkanie, włożyłam w nie dużo pieniędzy i nigdy nie pomyślałabym, że tak to wszystko się skończy – dodaje.
„ZAPOMNIELI, ŻE ISTNIEJEMY”
Lokatorka wspomina, że kontakt z właścicielem budynku, którym są Gdańskie Nieruchomości, od samego początku był utrudniony. – Kiedy się wprowadziłam, jeździłam jeszcze na wózku inwalidzkim i przez dwa lata walczyłam, żebym mogła się wykąpać. Nie miałam ciepłej wody – opisuje.
Rodziny wciąż nie mogą się doprosić o zmianę lokum, podkreślają brak komunikacji. – Gdańskie Nieruchomości nie odpowiadają i nikt słowem nawet nie powiedział o wykwaterowywaniu, a kontaktowałam się z nimi na koniec lipca. Nie rozumiem tego, bo przecież oni wiedzą, jaka tu jest sytuacja – mówi rozżalona mieszkanka.
Miasto deklaruje, że ze względu na zły stan techniczny budynek został wskazany do wykwaterowania na rok 2022 z możliwością przesunięcia terminu na pierwszy kwartał roku 2023. – Wykwaterowanie nie zostało jeszcze rozpoczęte z uwagi na trwające prace remontowe w lokalach, które będą wskazywane mieszkańcom. Pierwsza kategoria pilności wykwaterowań, którą oznaczony został ten budynek, nie oznacza natychmiastowej realizacji, a tym samym nie wskazuje na zagrożenia związane z zamieszkiwaniem – tłumaczy Paulina Chełmińska z Urzędu Miejskiego w Gdańsku.
Lokatorzy bez większej nadziei, ale z ogromną chęcią zmian, oczekują aż miasto w końcu się nimi zainteresuje.
Aleksandra Trembicka/mrud