Milczenie owiec nie pomogło. Gdański urzędnik został zwolniony. Sprawą zajmie się prokuratura

(Fot. Radio Gdańsk/Edyta Stracewska)

Zapytanie ofertowe, dotyczące wypasu owiec w Gdańsku, mogło zostać przeprowadzone z naruszeniem prawa. Odpowiedzialny za nie urzędnik Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni jest biznesowym partnerem firmy, która dostarczyła owce. Radni PiS i władze gdańskiego magistratu składają zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. W środę urzędnik został dyscyplinarnie zwolniony z pracy.

Po ustaleniach Radia ZET magistrat zwolnił dyscyplinarnie pracownika, o czym poinformował rzecznik prezydent miasta Daniel Stenzel.

– Pracownik podpisał oświadczenie, że nie pozostaje z żadnym wykonawcą w takim stosunku prawnym lub faktycznym, który budziłby uzasadnione wątpliwości co do jego bezstronności. Myśmy to sprawdzili w dokumentach. W związku z tym pracownik Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni został zwolniony w trybie dyscyplinarnym. Zostanie też, najpóźniej w czwartek, złożone doniesienie do prokuratury o poświadczeniu nieprawdy w dokumentach urzędowych. Kontrola w Gdańskim Zarządzie Dróg i Zieleni zostanie rozszerzona, przede wszystkim o wszystkie umowy, które to były prezentowane przez tego pracownika, wszystkie sprawy, którymi się zajmował co najmniej od 2019 roku – powiedział Stenzel.

Dodatkowo kontrolą objęte zostaną wszystkie przetargi, za które w ciągu ostatnich lat odpowiadał zwolniony urzędnik. Według słów Stenzla wspomniany pracownik GZDiZ złożył wspomniane oświadczenie dwa lata przed założeniem firmy. Powinien jednak poinformować o rozpoczęciu działalności gospodarczej swoich przełożonych. Sprawdzone zostaną też procedury, które zabezpieczać mają przetargi od tego typu nieprawidłowości.

(Fot. Radio Gdańsk/Edyta Stracewska)

RADNI PIS: MÓWILIŚMY

Również radni Prawa i Sprawiedliwości zamierzają złożyć w tej sprawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa oraz wniosek o przeprowadzenie czynności sprawdzających do CBA. Andrzej Skiba i Przemysław Majewski od początku twierdzili, że sprawa owiec na Opływie Motławy budzi wątpliwości – choć początkowo jedynie finansowe.

– Tydzień temu przedstawialiśmy pierwsze wątpliwości, które mieliśmy co do tego przetargu. Trwał tylko trzy dni, a chwilę później już zapraszano na Opływ Motławy – mówił Przemysław Majewski. – Naszym zdaniem sprawa urzędnika GZDiZ to wątek szokujący, który kładzie się cieniem na ostatnie lata gdańskiej władzy – dodawał. – Nie ma możliwości, żeby gdańskie władze, czy chociażby kierownictwo GZDiZ nie wiedziało o tym, że ich pracownik, który jest znanym pracownikiem i koordynował wiele projektów (…), prowadzi firmę, która uczestniczy w wielu przetargach – podkreślał Majewski i dodał, że zwolniony w środę dyscyplinarnie pracownik nie jest jedyną „czarną owcą” w tym stadzie.

Andrzej Skiba z kolei podał, że urzędnicy GZDiZ byli na tyle bezczelni, że zamówienia przetargowe komentowali na swoich profilach w social mediach. – Będziemy chcieli zrobienia daleko posuniętego audytu w GZDiZ, jak i w innych miejskich jednostkach, bo takich „czarnych owiec”, niestety może być znacznie więcej – tłumaczył Skiba.

Zdaniem radnych PiS jest to kolejny przykład na to, że brakuje nadzoru nad pracownikami. Firma tego mężczyzny wielokrotnie miała startować w przetargach, budować ogrodzenie dla dzików, dostawać dofinansowanie z urzędu miasta. Według radnych brakuje procedur i nadzoru, „mamy do czynienia z patologią”.

– Trzeba skończyć ze „strzyżeniem” gdańszczan, z robieniem z nich baranów – mówił Andrzej Skiba. – Żeby z akcji promocyjnej miasta, ciekawej i przyjaznej środowisku, zrobić farsę przez umyślne działania urzędników i brak nadzoru ich przełożonych, to się w głowie nie mieści – zaznaczał. Jego zdaniem cała akcja to kompromitacja urzędników.

Radni zapowiedzieli złożenie osobnego zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez urzędnika odpowiedzialnego za przetarg. O sprawie zamierzają powiadomić również Centralne Biuro Antykorupcyjne.

(Fot. Radio Gdańsk/Edyta Stracewska)

„OPŁYW NA WYPASIE”

Przypomnijmy, w sobotę, 6 sierpnia, rozpoczął się pilotażowy projekt „Opływ na wypasie”. Na terenie parku nad Opływem Motławy po raz pierwszy wypuszczone zostało stado 15 owiec wrzosówek. Zwierzęta te, według urzędników, mają zadbać o bioróżnorodność, dobrostan gleby oraz selektywne koszenie traw. Owce na trzy miesiące Gdańsk wypożyczył za 150 tysięcy złotych. Sprawa projektu „Opływ na wypasie” została nagłośniona w ubiegłym tygodniu przez radnych PiS. Stało się to po tym, gdy lokalne portale obiegł film ze zdjęciami spalinowej kosiarki w miejscu, gdzie pasły się owce (projekt Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni miał m.in. promować ekologiczne metody strzyżenia traw).

Radni PiS w Gdańsku podali w wątpliwość przejrzystość postępowania ofertowego na pilotażowy projekt wypasu owiec nad Motławą wartego 150 tys. zł. Prezydent Gdańska zapowiedziała wówczas kontrolę w Gdańskim Zarządzie Dróg i Zieleni. Jak we wtorek podało Radio Zet, urzędnikiem odpowiedzialnym za zapytanie ofertowe w sprawie projektu „Opływ na Wypasie” był Jerzy Burdyński z Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni i jest on jednocześnie wspólnikiem w firmie HB Soda Pomorze (zajmującej się oczyszczaniem powierzchni). Radio ustaliło, że wypożyczone owce należą do wspólnika Burdyńskiego. Podało też, że bacą, który ma zajmować się owcami nad Motławą jest syn przedsiębiorcy.

Z ustaleń wynika rownież, że firma HB Soda Pomorze, w której urzędnik GZDiZ ma udziały (i widnieje w KRS jako członek zarządu), w 2019 roku wykonała na zlecenie Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni operację oczyszczania Pomnika Obrońców Poczty Polskiej.

 

Edyta Stracewska/PAP/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj